Andrzej Klemba: Jesteśmy już po losowaniu grup mundialu. Zagramy z Meksykiem, Arabią Saudyjską i Argentyną. Co o tym myślisz? Euzebiusz Smolarek: Na pewno mogliśmy trafić do trudniejszej grupy. Poza Argentyną, o której wiem jak gra, to nie wiem na co stać Meksyk i Arabię Saudyjską. To trochę zespoły zagadki, zwłaszcza ten z Azji. O Meksyku to wiadomo tyle, że zawsze nieźle radził sobie na mundialu, przynajmniej w fazie grupowej. Cofnijmy się do 2011 roku lat, kiedy byłeś zawodnikiem katarskiego w Al-Khor. Nie zaprosili cię na losowanie? - Nie i właściwie to nie wiem, czy bym pojechał. Musiałbym się mocno zastanowić. Miałem sprawy związane z działalnością w Polskim Związku Piłkarzy. W Pradze było zorganizowane spotkanie członków FIFPro z Europy Centralnej i Wschodniej. Nie oglądałeś Ligi Mistrzów? Zobacz wszystkie skróty meczów! Krótko grałeś w Katarze, bo tylko pól roku. Jak wspominasz ten czas? - Sportowo nie mogę narzekać, bo grałem i strzelałem bramki, ale nie mogłem przyzwyczaić się do tamtejszego życia. Dusiłem się tam fizycznie i psychicznie. Stadion, na którym graliśmy miał klimatyzację, ale nie było zamkniętego dachu. Potężne dmuchawy pompowały chłodne powietrze. W jednym miejscu czułem chłód, ale zaraz obok było znów gorąco. W takich warunkach grało się wręcz bardzo ciężko. Kiedy mecz rozpoczynał się o godz. 22, w domu byłem o godz. 2, a usypiałem nad ranem. Nie mogłem zupełnie przyzwyczaić się do tego klimatu. Co jeszcze przeszkadzało? - Poleciałem tam z żoną i rocznym synem. Życie tam było udręką. W dzień na plaży nie można było usiąść, bo upał. Poza tym żona nie mogła założyć stroju kąpielowego, a co dopiero bikini, bo zakazuje tego religia. Wciąż zwracano jej uwagę, by stosowanie się ubierała. Tylko na prywatnej hotelowej plaży mogliśmy się trochę rozebrać. Synka też męczył klimat. W miarę normalne życie było jedynie po zmroku. Wyjściem było wsiąść w auto, włączyć klimatyzację i pojechać do centrum handlowego. I to tyle z atrakcji. Wiele kontrowersji dotyczy wykorzystywaniu taniej siły roboczej przy budowie stadionów. Widziałeś to już wtedy? - Oczywiście i oczom nie mogłem, jak ludzie byli tam taktowani. To była niewolnicza praca. I nie tylko przy budowie stadionu, ale choćby na lotnisku. Katar może wydawać się atrakcyjnym miejscem aż nie przekonasz się z bliska. Widziałem w jakich strasznych warunkach ci ludzie, głównie chyba z Pakistanu czy z Indii, żyli. Najczęściej mieszkali w kontenerach postawionych na słońcu. Pracowali za kilka dolarów dziennie przez cały dzień w upale sięgającym 45 stopni Celsjusza. Nigdy tego nie zapomnę. To nie był dobry pomysł, by tam rozegrać mistrzostwa świata. Prawa człowieka nie są tam szanowane. Jak tam jechałem, nie miałem o tym pojęcia. Byłem zszokowany.