Andrzej Klemba, Interia: Za kilka dni rozpoczynają się mistrzostwa świata w Katarze. Grał tam pan w 2011 roku i chyba nie masz dobrych wspomnień. Kibice na wielu stadionach protestowali przed rozgrywaniem mundialu w tym kraju. Także niektóre reprezentacje mają wątpliwości z powodu łamania praw człowieka. Euzebiusz Smolarek, 47-krotny reprezentant Polski: - Byłem w Katarze i widziałem co tam się dzieje. Nie mogę powiedzieć złego słowa o ludziach, bo wobec mnie zawsze byli sympatyczni. Z drugiej strony widziałem jednak też, jak traktowali robotników na przykład budujących stadionu czy wykonujących najprostsze prace. To był ogromny brak szacunku. Na co dzień widziałem, jak żyli w barakach, bo mój hotel był tuż obok. Mimo to tam odbędą się mistrzostwa. To dobre dla piłki? - Było mi przykro, że FIFA podjęła taką decyzję. Dlaczego nie zapytała piłkarzy, czy chcą tam grać. Trwa dyskusja, czy zawodnicy powinni tam pojechać, czy będą mogli założyć tęczowe opaski "One love" [symbol różnorodności i solidarność ze społecznością LGBTQ - przyp. red.]. Reprezentacja Holandii chce to zrobić, ale jest zakaz. Piłka nożna zeszła na dalszy plan, a tak nie powinno być w przypadku mistrzostw świata. Dla każdego zawodnika występ na mundialu jest spełnieniem marzeń. To nie on powinien się zastanawiać, czy ma tam zagrać, bo na pewno chce wystąpić w mistrzostwach. Nie powinien mieć dylematu, a ma, ale to nie piłkarze stworzyli problem. Widziałem, co tam się dzieje i jestem szczęśliwy, że byłem tam tylko sześć miesięcy. Przed Polską ostatni sprawdzian - mecz z Chile i za kilka dni rozpoczyna się mundial. Jakie są pana oczekiwania? - Z Chile na pewno trener Michniewicz nie odsłoni kart i nie będziemy wiedzieli, jaki jest pomysł na spotkanie z Meksykiem. Jakieś jednak przebłyski taktyki będą. Awansowaliśmy na mundial i na pewno jesteśmy z tego powodu szczęśliwi. Nie powiem, że nie mamy szans. Wyjście z grupy będzie sukcesem i zawodnicy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Najważniejsze, by dali z siebie sto procent, a nawet jak coś nie wyjdzie, to będzie poczucie, że zrobili wszystko, by osiągnąć wynik. To chcę zobaczyć na boisku. Byliśmy na kilku ostatnich turniejach i nie można mówić, że zabraknie doświadczenia. Poza tym dla części piłkarzy to ostatnia szansa, by coś osiągnąć. Są w stanie awansować do fazy pucharowej. Kogoś brakuje panu w kadrze, a może ktoś nie powinien w niej być? - To trener decyduje, kogo powołuje na zgrupowanie reprezentacji czy teraz na mistrzostwa. W każdym kraju Polsce, Holandii czy Niemczech zawsze jest dyskusja, kogo brakuje, a kogo nie powinno być. Szkoleniowiec bierze na siebie odpowiedzialność. Ogląda zawodników i podejmuje decyzje, kto mu pasuje do zespołu, a kto nie. Na pewno dla zawodników, którzy nie znaleźli się w kadrze na mundial to przykra sprawa. Sam tego doświadczyłem w 2012 roku, kiedy trener Smuda nie zabrał mnie na Euro. To dla mnie był cios, ale musiałem to zaakceptować. W Holandii występuje Sebastian Szymański, jedna z nadziei reprezentacji. - Nie miałem jeszcze okazji z nim porozmawiać, ale obserwuje go w Feyenoordzie. To jeden z klubów, któremu kibicuję. Są liderem Eredivisie i to już jest ogromny sukces, ale chcą być pierwsi też na koniec sezonu. Zrobił dobry krok, że zdecydował się na przejście do Feyenoordu. Właściwie od początku było widać, że tu pasuje. Przypadł też do gustu kibicom, bo walczy, ma dobrą technikę i szybko się tu odnalazł. Wie pan doskonale, jak to ważne jest dobrze zacząć duży turniej. Zarówno na mundialu w 2006 roku i dwa lata później na Euro Polska pierwszy mecz przegrała. Spotkanie z Meksykiem wydaje się kluczowe. - To prawda. Strasznie ważny jest ten pierwszy mecz. I do tej pory to dla mnie niewytłumaczalne, że tak dobrze spisaliśmy się w eliminacjach do Euro 2008, a tak fatalnie je rozpoczęliśmy. Nie pokazaliśmy tego, co graliśmy wcześniej. Do tej pory tego nie rozumiem. Może byliśmy źle przygotowani, a może taktyka była zła. Ten pierwszy mecz będzie ważny, ale z drugiej strony pozostaną jeszcze dwa do rozegrania. Wiem jedno, to ogromna presja grać na mundialu. Sam się o tym przekonałem. Kto jest faworytem? - Holandia! Nie jestem bukmacherem. Tak naprawdę to trudno powiedzieć, zanim rozegrają pierwszy mecz. Wtedy widać, kto gra dobrze i można więcej powiedzieć. Pierwszy raz mundial zostanie rozegrany w trakcie sezonu. - Może to jest dobre wyjście, bo do tej pory zawsze przygotowania trwały kilka tygodni, a za bardzo efektu nie było. Do mundialu podejdą z marszu, prawie jakby rozgrywali kolejną ligową kolejkę. Jak ocenia pan trenera Michniewicza? - Jest sympatyczny. Ma wyczucie do robienia zmian. Zawodnicy też dobrze o nim mówią. Gdyby był moim trenerem, to poszedłbym za nim w ogień. W wywiadach nie krytykuje piłkarzy, tylko bierze wszystko na siebie. Szanują go za to.