FIFA desygnowała ją na spotkanie Niemcy - Kostaryka. Nie jest zaskoczeniem, że wybór padł na tą panią arbiter. Frappart ma ogromne doświadczenie i jest pionierką w tym zawodzie. Jako pierwsza kobieta poprowadziła spotkanie Ligue 2 (w 2014 roku), Ligue 1 (2019), międzynarodowy mecz piłkarski mężczyzn w Lidze Narodów (2019) i męskiej Ligi Mistrzów (2020). Powiedział mi: "Nie ma nic gorszego niż kobieta" To nie była prosta droga. Sędzina z położonego w podparyskim regionie Ile-de-France Herblay musiała mierzyć się ze stereotypami, seksizmem, lekceważeniem. Kobieta? Sędzia? Jak wspomina w magazynie dziennika "L’Equipe" takich sytuacji nie było wiele, ale zdarzały się i były frapujące dla niej i jej rodziny. - Pewnego razu w Division Honneur (odpowiednik polskiej Ligi Okręgowej) porządkowy zatrzymał mnie przed bramą i zapytał: "A ty dokąd?". Powiedziałam mu, że jestem sędzią tego meczu. Odpowiedział mi: "Nie mogło być nic gorszego niż kobieta". Nie reagowałam na te uwagi. Żyłam w bańce. Byłam całkowicie skupiona na grze, na błędach, których nie chcę popełnić, że nie słyszę co dzieje się wokół - wspominała. Ale dla jej rodziny słuchanie wyzwisk, złośliwych uwag pod adresem pani arbiter było o wiele trudniejsze. Mama Stéphanie nie oglądała meczów sędziowanych przez córkę z trybun. Wolała chodzić wokół stadionu. - Słyszała więcej rzeczy niż mi potem powiedziała - opowiadała Frappart. 160 goli w sezonie Dlatego dziś arbiter meczu Niemcy - Kostaryka woli chronić swoją rodzinę. Nie mówi o niej wiele. Jak przyznała nie chce, by ktokolwiek - jeśli popełni jakiś fatalny błąd - szkalował jej najbliższych. Wiadomo jednak, że mama ma pochodzenie portugalskie. Rodzice opuścili w latach 70. Lotaryngię po zamknięciu lokalnej huty i osiedlili się w Herblay. Pracowali w fabryce firmy 3M. Tata, starsza siostra i trzech braci Stéphanie grali w piłkę nożną. Ona sama również. - Miałam wspaniałą grupę, w tym Stéphanie. Grali bardzo dobrze technicznie i szybko. Strzelaliśmy 10 - 12 goli na mecz. W całym sezonie zdobyliśmy 160 co było rekordem Francji. Stéphanie miała mentalność zwycięzcy, była motorem napędowym zespołu, kreowała grę, wspierała napastników - opowiadał w "L’Equipe" trener drużyny Herblay, Claude Lenoir. Przebiegła 16 kilometrów podczas Superpucharu Europy Chelsea - Liverpool Mając zaledwie 13 lat podjęła decyzję. Chciała zostać sędzią. Kiedy trener zapytał ją skąd taka decyzja. - To proste. Chcę znać reguły - odpowiedziała. Poznała je na tyle dobrze, że kiedy zaczęła sędziować w wieku 19 lat jej kariera nabrała nieprawdopodobnego tempa. Szef lokalnych sędziów, który pamięta jej pierwsze prowadzone spotkania wspomina, że miała naturalną charyzmę. - Cieszyła się ogromnym autorytetem, również wśród młodych zawodników. Była bardzo pewna siebie i stanowcza - mówił Jean-Claude Guillmet. W rozwoju nie przeszkodził jej niski wzrost - 164 cm. Waży 52 kg. Zawodnicy słuchali jej jakby była gigantem. Rzadko z nią dyskutowali. - Może dlatego, że zawsze jest przed nimi. Niesamowicie biega - mówili francuscy sędziowie. Frappart odkąd została sędziną imponowała nieprawdopodobną wydolnością. Mimo przebytej w młodości astmy biega na poziomie niemal wyczynowym. Podczas meczu Superpucharu Europy w 2019 roku Liverpool - Chelsea, który zakończył się po dogrywce rzutami karnymi przebiegła 16,1 kilometrów. Do niedawna było to rekord wśród sędziów prowadzących mecze UEFA. "Dźwigam na sobie ciężar statusu kobiet w sporcie" Frappart zdaje sobie sprawę z tego, że przeciera szlaki. Stawia na profesjonalizm, a nie na kobiecość. Tylko podczas swojego pierwszego meczu na zawodowym poziomie - Niort - Brest z 2014 roku we francuskiej drugiej lidze przyjęła kwiaty przed rozpoczęciem spotkania. Dziś każdy awans traktuje jako normalność. Kwiatów nie przyjmuje. Do swojej pracy przygotowuje się niezwykle starannie. Poza przygotowaniem fizycznym ogromną rolę odgrywa przygotowanie aktorskie. - Ponieważ wiem że w tym zawodzie spojrzenie odgrywa bardzo ważną rolę, muszę poprzez to wysyłać przekaz jeszcze bardziej czytelny niż słowa. Pracuje nad nim: podczas meczów, testuję go przed lustrem, w moim otoczeniu. Istnieje spojrzenie, którym muszę okazać swój autorytet i takie w którym muszę potępić zawodnika albo okazać mu życzliwości i empatię. Mój głos nie jest tak donośny jak u mężczyzny, ale musi być znaczący. Nigdy nie płaczę. Jeśli zawodnik do mnie krzyczy, to doświadczenie nauczyło mnie, że spokojna przemowa obniża napięcie - - mówiła o swoim sposobie pracy Frappart. - Na boisku kobiecość może być atutem w łagodzeniu pewnych konfliktów. Zawsze noszę delikatny makijaż. Nie chcę, żeby on mnie wyróżniał. Gracze muszą widzieć sędziego, a nie płeć. Odkąd jestem w tym środowisku, dźwigam na swoich barkach ciężar statusu kobiet w sporcie i w społeczeństwie. Myślę, że udaje mi się go udźwignąć, bo jestem kompetentna - przekonywała kilka lat temu w rozmowie z "L’Equipe". Olgierd Kwiatkowski