Finał mistrzostw świata odbył się w niedzielę. Po fenomenalnym meczu (3:3 po dogrywce) Argentyna triumfowała w serii rzutów karnych. Szymon Marciniak i jego zespół otrzymali znakomite recenzje za swój występ. Pod wrażeniem polskich sędziów byli nie tylko ich przełożeni, ale także kibice, piłkarze, trenerzy czy eksperci. Od kilku dni w Polsce panuje euforia. Zwłaszcza Marciniak traktowany jest jak gwiazdor. Kibice znad Wisły dostali powód, aby być dumnymi po mundialu. To duży kontrast względem tego, jakie odczucia towarzyszyły fanom po występie piłkarzy w Katarze. Szymon Marciniak powitany w Słupnie po królewsku Marciniak mieszka w Słupnie pod Płockiem. To mała miejscowość, w której większość mieszkańców zna siebie nawzajem. Arbiter jest tam traktowany z wielkim szacunkiem, o czym świadczy powitanie, które lokalna społeczność przygotowała wspólnie z urzędem gminy. Marciniak dostał tort, prezent-niespodziankę, były też balony, szampany i uroczyste śniadanie z udziałem mieszkańców. Przy okazji zorganizowano także konferencję dla mediów i mieszkańców, podczas której sędzia dzielił się wrażeniami, wspomnieniami i anegdotami z Kataru. - Żeby zostać wyznaczonym na sędziego finału mistrzostw świata, nie wystarczy mieć jednego czy dwóch dobrych sezonów. Wymagane jest duże doświadczenie, my byliśmy na przykład w Rosji cztery lata temu. Dostałem dwa bardzo trudne mecze w fazie grupowej, a moi przełożeni byli zadowoleni. Spodziewałem się wówczas, że zostanę na turnieju dłużej, uwierzyłem w medialną fikcję i pompowanie balonika przez kibiców. To było jednak cenne doświadczenie, które zaprocentowało teraz - mówił Marciniak. Paulo Dybala wskoczył na Szymona Marciniaka Rozjemca finału opowiedział również o reakcji poszczególnych zawodników po końcowym gwizdku. Te były skrajnie różne. - Wszyscy podeszli, podali rękę, podziękowali, zamienili kilka słów. Uciąłem sobie pogawędki z Llorisem czy Giroudem. Z kolei Kylian Mbappe niespodziewanie się do mnie przytulił. Był bardzo smutny i rozczarowany porażką i myślę, że to był taki ludzki gest. Ja również go przytuliłem i próbowałem pocieszyć, mówiłem, że jest wybitnym zawodnikiem, który już cztery lata temu wywalczył mistrzowski tytuł - relacjonował polski sędzia. Zupełnie inaczej zachowywał się Paulo Dybala. Argentyńczyk nie potrafił opanować emocji po zwycięstwie. - Z Paulo mamy koleżeńskie relacje, lubimy się nawzajem. Ma polskie korzenie, więc zawsze, kiedy się widzimy, podchodzi do mnie i mojego zespołu, aby powiedzieć kilka słów po polsku. Po finale wskoczył natomiast na mnie z radości. Zdziwiłem się tym trochę - wspominał z uśmiechem na ustach Marciniak. Jakub Żelepień, Interia