Mecz zaczął się w bardzo żwawym tempie. Najpierw Ousmane Dembele posłał obiecujące dośrodkowanie, które jednak nie przyniosło zagrożenia. Odpowiedział z dystansu Riley McGree, choć lekkim strzałem obok bramki nie mógł przestraszyć Hugo Llorisa. W 9. minucie to Australia wyszła na prowadzenie. Świetnym przerzutem popisał się stoper Kye Rowles. Z prawego skrzydła piłkę w poprzek pola karnego zagrał Mathew Leckie. Świetnie nabiegł na nią Craig Doodwin i spotkanie zaczęło się od małej niespodzianki. Na domiar złego kontuzji podczas tej akcji doznał Lucas Hernandez, za którego wszedł jego brat Theo. Miłe złego początki reprezentacji Australii W 22. minucie "Kangury" mogły podwyższyć prowadzenie, jednak z dystansu nieznacznie pomylił się Mitchell Duke. "Trójkorowi" w końcu wzięli sprawy w swoje ręce i w 27. minucie doprowadzili do wyrównania. Australijczycy wybili piłkę z rzutu rożnego, jednak wobec dośrodkowania Hernandeza i strzału głową Adriena Rabiota byli już bezradni. Zaledwie pięć minut później było już 2:1. Nathaniel Atkinson popełnił prosty błąd techniczny podczas rozgrywania futbolówki. Rabiot wystawił piłkę do pustej bramki Olivierowi Giroud, który nie mógł się pomylić. Po tej bramce tempo gry nieco spadło. Przed przerwą gola do szatni próbowali strzelić Antoine Griezmann i Kylian Mbappe. Gwiazdor PSG źle dostawił nogę do idealnej wrzutki. Z kolei w słupek trafił Jackson Irvine. Wynik pozostawał sprawą otwartą. Historyczny Giroud. Wyrównał rekord Henry'ego Druga połowa zaczęła się od strzału przewrotką Giroud, jednak całkiem sporo zabrakło mu do celu. Obrońcy tytułu mistrzowskiego mocno starali się o trzeciego gola, ale gęsto ustawiona druzyna trenera Grahama Arnolda przeszkadzała w tym jak tylko mogła. Wydawało się, że podwyższenie prowadzenia jest tylko kwestią czasu. Tak też się stało. W 68. minucie Ousmane Dembele dośrodkował z prawego skrzydła, a bramkę głową strzelił Mbappe, wyskakując do piłki pomiędzy środkowymi defensorami przeciwnika. 180 sekund później 24-latek wcielił się w rolę asystującego do Oliviera Giroud, który strzelił swoją 51. gola w reprezentacji Francji, wyrównując rekord strzelecki Thierry'ego Henry'ego. Piłkarze Deschampsa mieli ochotę na piąte trafienie, ale ostatecznie ono nie padło. Kontrolowali wydarzenia boiskowe i ze spokojem rozsiedli się na fotelu lidera grupy D. Australijczycy po dobrym pierwszym kwadransie się wyszumieli i nie potrafili nawiązać równej walki z rywalem. Przypomnijmy, że we wcześniejszym meczu tej grupy Dania i Tunezja podzieliły się punktami po bezbramkowym remisie. Francja - Australia 4:1 (2:1)Rabiot 27', Giroud 32', Mbappe 68', Henry 71' - Goodwin 9'