Drugi raz z rzędu, podobnie jak w przypadku mistrzostw świata w Rosji w 2018 roku, włoscy fani futbolu przeżywają ogromne rozterki, a dla wielu słowo mundial stało się prawdziwym tabu. Włosi nie chcą słyszeć o mistrzostwach świata w Katarze, które odbędą się bez nich, aktualnych mistrzów Europy. Włosi w rozpaczy obejrzą mundial. "To boli od dłuższego czasu" Na stronach internetowych piłkarskich kibiców często można przeczytać pytania, jak to możliwe, że mistrzowie kontynentu nie mogą "z automatu" uczestniczyć w mundialu? Pojawiają się nawet apele o zmianę przepisów tak, aby taką kwalifikację zagwarantować reprezentacji wygrywającej ME. "To będzie trudny miesiąc dla nas. To boli od dłuższego czasu" - powiedział selekcjoner włoskiej reprezentacji Roberto Mancini. Tym samym podczas konferencji prasowej kilka dni przed inauguracją imprezy wyraził uczucia milionów fanów piłki. Mancini mówił też, że trzeba zrobić wszystko, by nigdy więcej to się nie powtórzyło. Nerwy kibiców dodatkowo wystawione są na ciężką próbę, bo w telewizji RAI ciągle widzą reklamy zachęcające do oglądania transmisji z Kataru. Komentatorzy sportowi zauważają, że po raz drugi z rzędu Włosi stają w obliczu sytuacji, jakiej nie znały poprzednie pokolenia i to od 1958 roku - ich drużyny nie ma na mundialu. Przez kilka dekad to, że "Azzurri" walczą w mistrzostwach wydawało się czymś oczywistym; to był bardzo oczekiwany i stały punkt. A apetyt rósł po zdobyciu czterech Pucharów Świata; po raz ostatni w 2006 roku. Oliwy do ognia dolał gwiazdor telewizji RAI, prezenter Fiorello, który bez ogródek stwierdził: "Wszyscy powinni wycofać się z tego mundialu". Podkreślił, że w Katarze "depcze się prawa człowieka". Tam, zauważył, nie ma tradycji piłkarskich. "Kiedy tam były jakieś mistrzostwa? Grali tam w piłkę w szybach naftowych?" - pytał Fiorello sarkastycznie. Podczas gdy jedni kibice w ulicznych sondach prezentowanych w stacjach telewizyjnych i radiowych deklarują, że ze złości i rozczarowania nie obejrzą ani jednego meczu, bo te rozgrywki w ogóle ich nie interesują, skoro "Azzurri" zostają w domu, to inni zastanawiają sie komu kibicować. Niekiedy w tym kontekście wymieniana jest Polska; przede wszystkim z racji podziwu dla Roberta Lewandowskiego oraz dlatego, że tak wielu Polaków gra w Serie A. A to m.in. Wojciech Szczęsny, Piotr Zieliński, Arkadiusz Milik czy Krzysztof Piątek. "Będzie ciężko, trzeba będzie omijać transmisje z meczów", "Strasznie smutno, że nie będzie tam naszych", "chyba wylosuję sobie drużynę, której będę kibicować" - to opinie kibiców z Rzymu, zebrane przez PAP. Niektórzy wyznają, że liczyli, iż po takiej kompromitacji zwolniony natychmiast zostanie trener Mancini. Zaznaczają zarazem, że to, co się stało w ponury sposób obrazuje stan włoskiej piłki oraz to, że zbyt mało energii inwestuje się w poszukiwanie młodych talentów. Prasa sportowa unika tonów rozpaczy i rozgoryczenia. "La Gazzetta dello Sport" zastanawia się, czy tym razem ktoś zdoła zatrzymać Brazylię na drodze po upragniony, wyczekiwany od 20 lat szósty Puchar Świata. Z Rzymu - Sylwia Wysocka sw/ pp/