Spotykamy się przed meczem Brazylii ze Szwajcarią , który będzie dla niego 17. spotkaniem tych mistrzostw. Zapytany na ilu meczach będzie odpowiada: - Zamierzam zostać tutaj do końca mistrzostw. Przed przyjazdem zakładałem, że uda mi się zobaczyć ok. 1/3 spotkań. Dobiłem już do 17, więc będę działać, żeby zobaczyć 32, czyli połowę wszystkich. Ale nie jest łatwo. Warunki akomodacji dla kibiców i dobierania hoteli są dość dziwne. A ich ceny to patologia. Nie chcę jednak narzekać. Poza pierwszymi dwoma dniami, kiedy był chaos z portalem biletowym FIFA, teraz wszystko jest super. Ludzie są bardzo życzliwi i gdybym miał jakiś problem, to raczej zostanie rozwiązany na moją korzyść - opowiada. Żeby przyjechać na tak długo do Kataru pan Piotr musiał najpierw postarać się od długi urlop w pracy, co pod koniec roku kalendarzowego mogło okazać się problemem. - Ku mojemu zdumieniu jadąc tutaj miałem 22 dni urlopu, więc wybrałem 21 z nich. Pracuję jako dentysta w województwie podkarpackim. Byłem przekonany, że mam wolnego na połowę turnieju, a na drugą będę musiał brać bezpłatny urlop, ale okazało się, że tych wolnych dni jest więcej niż myślałem. Na grudzień zostanie mi jeszcze jeden dzień - cieszy się kibic. Mistrzostwa zamiast samochodu 32 bilety, zakwaterowanie na miesiąc, wyżywienie, lot - to musiało kosztować majątek. Pan Piotr nie chce odpowiedzieć wprost ile wydał. - Nie zdradzę kwot, ale powiem tak - to nie jest mój pierwszy wielki turniej i miałem mniej więcej pojęcie, ile trzeba będzie wyłożyć kasy. Już na początku roku miałem rozpisany budżet. Dodatkowo na ten rok planowałem też kupno nowego samochodu, ale z tego zrezygnowałem. To miało być tanie auto, ale takie co się nie zepsuje na bezdrożach i w lesie. Kiedy zaczęły klarować się ceny na ten pobyt w Katarze i okazało się, że założony przeze mnie budżet nie wystarczy, musiałem dobrać z kasy na samochód. Jak wrócę znowu będę musiał pracować na auto, bo prawie wszystko wydałem - przyznaje dentysta-rekordzista. Na ceny w Katarze nie narzeka. Za wyjątkiem noclegów, które są horrendalnie drogie. - Patrząc na to ile wydaję, to mogę powiedzieć, że jest bardzo drogo. Drożej niż na innych turniejach. W restauracjach ceny są normalne i obiad można zjeść nawet za 25 zł. Zakwaterowanie to jest jednak patologia i nie dziwię się, że tak wielu kibiców zrezygnowało ze względu na ceny hoteli. Na szczęście ja byłem dobrze przygotowany finansowo i mentalnie, bo nie ukrywam, że dla mnie też było problemem zaakceptować to ciągle śledzenie mnie w tym kraju. Wszędzie muszę podawać dane, ciągle mnie kontrolują, wszystko o mnie wiedzą, żeby wejść na plażę, wymienić pieniądze, to muszę pokazać paszport. To psuje trochę moje samopoczucie. Nie można sobie spontanicznie iść na plażę i się wykąpać, bo zaraz mnie chcą spisywać. Na szczęście nie musiałem ściągnąć tej aplikacji śledzącej, bo też były głosy, że to obowiązkowe, ale nikt tego nie sprawdza - relacjonuje pan Piotr. Nawet 1600 meczu za mecz Polaków Katar w wielu kwestiach zaskoczył naszego kibica pozytywnie. - Muszę jednak przyznać, że osobiście wyobrażałem sobie jednak większy przepych, "wszystko ze złota", więcej i bardziej bogato niż na innych turniejach. Katarczycy nie odbiegają jednak aż tak bardzo na plus od standardów przyjętych podczas poprzednich mundiali - twierdzi pracownik polskiej służby zdrowia. Pan Piotr miał pecha przy okazji meczów Polaków. Stadion podczas meczu z Arabia Saudyjska pełen był kibiców naszych rywali, których kraj graniczy z Katarem. Na Argentynę też ciągną tłumy. Jest ich tu 40 tysięcy, a dodatkowo wszyscy kibice marzą o zobaczeniu w akcji Leo Messiego i bilety na to spotkanie też są nie do zdobycia. - Niestety widziałem tylko jeden mecz Polaków z Meksykiem. Szukałem biletów na Arabię Saudyjską i na Argentynę, ale ceny są bardzo wysokie ponad 500 dolarów na portalu, a u koników, jak pytałem to nawet 1200-1600. Byłem pod stadionem przed meczem z Arabami. Godzinę przed spotkaniem ktoś kupił bilet za 1000 dolarów. Kwadrans przez spotkaniem można było je kupić za 600 dolarów. Czekałem aż koniki zejdą z ceny po rozpoczęciu spotkania. Minęło 10 minut i dalej chcieli 400, wtedy się zdenerwowałem. Pomyślałem, że czekam do 30 min, ale chciał 300 i podziękowałem. Nie chciałem tyle płacić za połowę meczu. Na Meksyk na szczęście udało mi się kupić bilet po w miarę normalnej cenie. Spotkałem tu naprawdę bardzo dużo Polaków. Choć porównując do innych nacji, nawet takich jak Kamerun czy Serbia, to jest nas mniej. Ale jest więcej niż mi się wydawało, że przyjedzie 5000 km od Polski. Na żadną inną imprezę, w żadnej innej dyscyplinie, w takiej odległości od Polski tylu kibiców by nie przyleciało - kończy bywalec katarskich stadionów.