To był ćwierćfinał mistrzostw Europy w 2004 roku. Anglicy zmierzyli się nim z gospodarzami Portugalią. Po 90 minutach było 1-1, a po 120 2-2. Doszło do rzutów karnych. Jako pierwszy do jedenastki podszedł właśnie Beckham, wówczas kapitan reprezentacji Anglii. Przy uderzeniu trochę się poślizgnął i strzelił wysoko nad bramką Ricardo. Anglia konkurs rzutów karnych przegrała 5-6 i odpadła z Euro. Piłkę, którą strzelił Beckham złapał hiszpański kibic i potem sprzedał na aukcji za około 10 mln euro. Anglik w tym turnieju miał wyjątkowego pecha, bo w meczu grupowym z Francją jego strzał z 11 metrów obronił Fabian Barthez. Kane jak Beckham Teraz deja vu przeżył kolejny kapitan reprezentacji Anglii - Harry Kane. W ćwierćfinale mistrzostw świata z Francją dwukrotnie wykonywał rzut karny. Za pierwszym razem bez problemu pokonał klubowego kolegę z Tottenhamu Londyn Hugo Llorisa i wyrównał na 1-1. Francuzi drugi raz jednak wyszli na prowadzenie po bramce Oliviera Girouda. Anglicy mieli jednak świetną okazję, bo po konsultacji VAR sędzia podyktował drugi rzut karny. Tym razem też piłkę wziął Kane, ale z jedenastu metrów strzelił nad bramką. I Anglicy znów odpadli z dużej imprezy. To skłoniło do wpisu na instagramie Beckhama, który wsparł reprezentację. "Nasi chłopcy nadal będą się rozwijać. To najgorsze uczucie obudzić się po tym, jak odpadłeś z turnieju. Gareth [Southgate, trener Anglii - przyp. red.], kadra i kibice mogą być dumni z tej drużyny". Pocieszał też Kane’a. "Potrzeba prawdziwego lidera, który w trudnym momencie bierze na siebie odpowiedzialność i tak właśnie zrobił nasz kapitan. Następnym razem zakończenie będzie inne. Odpadamy z podniesionymi głowami" - stwierdził.