W spotkaniu Ghana - Urugwaj działo się naprawdę wiele, a niemiecki sędzia Daniel Siebert miał wiele pracy. Już od początku meczu Urugwajczycy mobbingowali arbitra i często z nim dyskutowali. Momentami wydawało się nawet, że Siebert tracił kontrolę nad zawodnikami, którzy robili co chcieli. Już w 18. minucie doszło do bardzo ciekawej sytuacji, w której niezbędna okazała się pomóc arbitrów VAR. Mohammed Kudus został podcięty przez bramkarza Urugwaju, lecz sędziowie odgwizdali spalonego. Jak ukazała analiza VAR, Ghańczyk nie był na pozycji spalonej, więc po wideoweryfikacji, ostatecznie została podyktowana "jedenastka". Decyzja nie spodobała się Urugwajczykom, którzy rozpoczęli dyskusje z sędzią. Co ciekawe pomiędzy faulem, a wykonaniem rzutu karnego, minęło aż pięć minut. Trudno powiedzieć, co przez ten czas analizowali arbitrzy VAR, gdyż było to jasne i klarowne zdarzenie. Do wykonania rzutu karnego podszedł Andre Ayew, lecz jego strzał został obroniony. Urugwajczycy mieli pretensje niemal o każdą decyzję, która była na ich niekorzyść. Moment kulminacyjny miał miejsce w 58. minucie, gdy Urugwaj wygrywał 2-0 i domagał się odgwizdania rzutu karnego za rzekomy faul na Darwinie Nunezie. Wielkie emocje w meczu Ghana - Urugwaj. Sędzia w ogniu krytyki Daniel Siebert z boiska ocenił, że nie ma mowy o przewinieniu, lecz do akcji wkroczyli sędziowie VAR, którymi dowodził Bastian Dankert. Przywołali oni swojego kolegę do monitora VAR w celu wideoweryfikacji, dotyczącej potencjalnego rzutu karnego. Niestety, sędziowie VAR podjęli błędną decyzję. Starcie Darwina Nuneza i Daniela Amartey’a było niejednoznaczne. Ghańczyk próbował wybić piłkę spod nóg rywala, musnął lekko futbolówkę, a następnie spowodował upadek rywala. Uważam, że nie jest to klarowne przewinienie, lecz dopuszczalna walka o piłkę. Sędziowie VAR powinni interweniować tylko w przypadku "oczywistych błędów", a ten z pewnością takowy nie był. Sędzia Daniel Siebert po obejrzeniu powtórek, zdecydował się na podtrzymanie swojej decyzji o braku karnego, co wywołało wściekłość w szeregach Urugwajczyków. Urugwaj domagał się rzutu karnego. Gwizdek sędziego jednak milczał Gdy okazało się, że Korea Południowa wygrywa z Portugalią, Urugwajczycy rzucili wszystko na jedną szalę i ruszyli na bramkę Ghany. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry w polu karnym upadł Edinson Cavani, domagając się rzutku karnego. Sędzia Siebert pozostał jednak niewzruszony, a w jego kierunku ruszyli Urugwajczycy. Sędziwie VAR przeanalizowali sytuację, lecz powstrzymali się od interwencji. I słusznie, bowiem defensor Ghany przepisowo walczył z Cavanim o piłkę i trudno doszukiwać się tam przewinienia. Tuż po końcowym gwizdku, piłkarze reprezentacji Urugwaju ruszyli w kierunku trójki sędziowskiej. Edinson Cavani i Jose Maria Gimenez byli najaktywniejsi, wymachując rękoma tuż przed twarzami arbitrów, za co obejrzeli żółte kartki. Na szczęście sędziowie mądrze się zachowali i szybko udali się do szatni. Niestety, przy arbitrach nie było osób porządkowych, które powinny oddzielić agresywnych Urugwajczyków. Sędzia pchnięty przez piłkarza. Skandal na mistrzostwach świata Jose Maria Gimenez zdecydowanie przesadził, gdyż oprócz gestykulacji rękoma, naruszył nietykalność sędziego, odpychając sędziego asystenta. Na szczęście w porę zareagowali jego koledzy, którzy go odciągnęli i przetrzymali. Mimo, że Gimenez nie otrzymał czerwonej kartki to władze FIFA mają pełne prawo przyjrzeć się tej sytuacji i nałożyć karę na Urugwajczyka. Naruszenie nietykalności sędziego jest bardzo często piętnowane. Dodatkowo nie wiadomo, jakie słowa padały w kierunku sędziów. Z pewnością arbitrzy opiszą zaistniałe zdarzenie. Na podstawie ich opinii, a także dostępnych nagrań FIFA podejmie odpowiednie kroki i najprawdopodobniej ukarze Urugwajczyków. Zawieszenie przez FIFA może obowiązywać na wszystkie rozgrywki, więc niewykluczone że piłkarz Atletico Madryt będzie musiał pauzować w pierwszych kolejkach La Liga. Czytaj także: Łzy Luiza Suareza. Gigant odpada z mundialu Czytaj także: Komentator zwolniony w trakcie meczu MŚ. Powiedział o jedno słowo za dużo