- Za nami bardzo trudne spotkanie, pierwszy mecz na mistrzostwach z bardzo wymagającym rywalem. Szkoda, że nie udało się nam strzelić bramki, bo szansa na to była wyjątkowa. To był bardzo zamknięty mecz, nie było zbyt wielu sytuacji. Ten mecz nie odbiera szans na awans zarówno nam, jak i Meksykanom. A o to także chodzi. Bo gdy przegrywa się pierwsze spotkanie, to sytuacja robi się trudna. Nie wygraliśmy, chociaż marzyliśmy o zwycięstwie, ale zawodnicy zagrali tak jak potrafili najlepiej. Przed meczem widziałem koncentrację, a w trakcie zaangażowanie, poświęcenie... Mamy jeden punkt. Przed nami kolejny mecz, z rewelacją naszej grupy - Arabią Saudyjską. Mamy teraz czas, aby przeanalizować mecz z Meksykiem, a także skupić się na Arabii - powiedział Michniewicz. - Patrząc na przebieg tego spotkania, to był bardzo wyrównany mecz. Zbyt wielu okazji nie stworzyliśmy, oni także. Ale gdy masz karnego i nie strzelasz w 60 minucie... Ale tak się nie stało. Pierwsza myśl: bardzo żałowałem. Ale z drugiej musiałem szybko podbudować drużynę, bo często jest tak, że zespół nie strzela karnego i zaraz traci bramkę, a tego chcieliśmy uniknąć. Wierzyliśmy jednak w swoją szansę. Dlatego na ostatnie minuty wprowadziliśmy Arka Milika, który jest w dobrej formie i gra w Juventusie. Aż szkoda było nie spróbować. To więc słodko-gorzki smak. To mój pierwszy punkt jako trenera na mistrzostwach świata i nieprzegrany mecz. W Niemczech czy Rosji zaczynało się od porażki i później było trudno. Ten punkt niczego nie przesądza, ale i niczego nam nie zabiera - przyznał selekcjoner reprezentacji. Z Dohy Sebastian Staszewski, Interia