Na czwartkowej konferencji prasowej pojawił się selekcjoner Czesław Michniewicz. Szkoleniowiec skomentował swoje słowa, które - wypowiedziane dzień wcześniej - wywołały spore kontrowersje. - Jeśli ktoś mnie pyta czy można wystawić taki skład, a nie inny, to odpowiadam, że można. Tylko zawsze pytam: kto kosztem kogo? Jeśli chcecie, żeby wystawić tego czy innego zawodnika, to mówię: "Okej, tylko powiedz za kogo". Bo w dwunastu grać nie możemy - powiedział Michniewicz. Michniewicz odpowiada na krytykę jego słów "Gdyby grał Krystian Bielik, to kto miałby nie grać? (...) Dwunastu piłkarzy przecież nie wystawię, chociaż może Meksykanie by się nie zorientowali", "Powiedzcie mi skład, który będzie bardziej ofensywny od wczorajszego. Kto miał jeszcze grać? Za kogo ma wejść Świderski?", czy "Myślicie, że jest trener, który w trzy dni nauczy kogoś albo oduczy grać w piłkę. Nie ma takiej możliwości. Nie zamieniam wody w wino, chociaż tutaj by się przydało" - te słowa Michniewicz wypowiedział na spontanicznym, środowym briefingu z dziennikarzami w Katarze. I wzbudziły one sporo kontrowersji. - To, że wczoraj miałem okazję i chęć porozmawiania z dziennikarzami, wynikało głównie z tego, że tego dnia nie było zaplanowanej żadnej aktywności medialnej, a oni stali w słońcu i czekali. Podszedłem do nich, przywitałem się i zapytałem jak wytrzymują bez alkoholu. Jedni powiedzieli, że dobrze, inni, że ciężko. Powiedziałem, że niestety nie zmieniam wody w wino... A dziś można przeczytać, że uważam, że mamy słabych piłkarzy, bo nie zmieniam wody w wino. Wszystko jest nagrane, każdy może odtworzyć te słowa i zobaczyć kto ma jakie intencje - skomentował swoje słowa Michniewicz. Michniewicz: Chcecie zmian? Okej, ale kto za kogo? Szkoleniowiec odniósł się także do słów dotyczących wyboru taktyki i personaliów. Część dziennikarzy zarzuciło mu zachowawcze podejście i postawienie na ustawienie, które nie pozwoliło wykorzystać reprezentacji Polski dużego potencjału ofensywnego, a więc między innymi Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego, Sebastiana Szymańskiego czy Jakuba Kamińskiego. - Jeśli ktoś mnie pyta czy można wystawić taki skład, a nie inny, to odpowiadam, że można. Tylko zawsze pytam: kto kosztem kogo? Jeśli chcecie, żeby wystawić tego czy innego zawodnika, to mówię: "Okej, tylko powiedz za kogo". Bo w dwunastu grać nie możemy. Jeśli chcesz Krystiana Bielika albo kolejnego napastnika, to trzeba kogoś ze składu wyrzucić. Gdzie tu jest arogancja, gdzie tu są złe intencje? - przyznał selekcjoner. Michniewicz dodał: - Nie musiałem rozmawiać z dziennikarzami, ale porozmawiałem, bo chciałem, żeby media wiedziały co się w reprezentacji dzieje. Dzisiaj, wychodząc na konferencję - nie czytając cały dzień Internetu - jeden z asystentów powiedział mi, że mogą być o to pytania. Przed wejściem do naszego busa zobaczyłem, że o to jest afera. Ale nie o mnie to źle świadczy, a o tym, który takie bzdury pisze. Z Dohy Sebastian Staszewski, Interia