Czesław Michniewicz jest bodaj pierwszym w historii selekcjonerem, który po wyczerpaniu pytań czeka na kolejne. Rozmowę z nami zakończył pytaniem: "Co jeszcze chcecie wiedzieć?". Czesław Michniewicz: Cieszmy się chwilą Zbigniew Boniek zauważył w rozmowie z "Prawdą Futbol", że jesteśmy mistrzami świata w krytyce, bo po pierwszym nieprzegranym otwarciu mundialu w XXI wieku ciągle narzekamy. - Dobrze pamiętam MŚ 1982 r. - zdobyliśmy srebrny medal. Pamiętam 1986, a później 16 lat czekaliśmy, żeby pojechać na MŚ. Udało nam się to z Jurkiem Engelem w 2002 r. i z Pawłem Janasem w 2006 r., po czym znowu czekaliśmy 12 lat. Tymczasem cztery lata temu byliśmy w Rosji, a teraz jesteśmy w Katarze. Cieszmy się chwilą! - napawał optymizmem dziennikarzy selekcjoner. Gdy dopytaliśmy go o to, czy idziemy ścieżką Antoniego Piechniczka, który po 0-0 z Włochami 40 lat temu również zbierał baty krytyki, zaskoczył odpowiedzią. - Pamiętam, że gdy Grzegorz Lato kandydował do senatu, miał swoje hasło: "Idźmy drogą papieża!"- śmiał się, podnosząc ręce do góry niczym Jan Paweł II. Michniewicz: Ja za Messiego nie będę strzelał, tak samo jak nikt za nas nie strzeli Wrócił do porażki Argentyny w pierwszym meczu, co mocno skomplikowało nam sytuację w grupie. - My nie mamy wpływu na to, co się dzieje z Argentyną i Arabią Saudyjską. Ich starcie wyglądało tak, że wydawało się, iż Argentyna za chwilę będzie prowadzić 4-0. Ale po przerwie wszystko się odwróciło. Taka jest piłka: uczy pokory - dowodził. Gdy nawiązaliśmy do rzutów rożnych, na które liczył selekcjoner, z uwagi na niższy wzrost Meksykanów, zrobiło się bardzo ciekawie. Jeden z dziennikarzy uznał, że po nich nie było zagrożenia i natychmiast dostał kontrę od trenera. - Gdy ty się budzisz, to chyba od razu masz musztardę w buzi i to dlatego jesteś taki zgorzkniały. Coś cię cieszy w życiu, czy nie? - żartował Czesław Michniewicz. - W pierwszej połowie, po stałym fragmencie gry sytuację miał "Lewy", ale trafił w głowę obrońcy. Później sytuację miał Grzesiek Krychowiak. Brakowało oczywiście precyzyjnych dośrodkowań. Żałuję, bo można było lepiej piłkę dogrywać - ma świadomość. - Ktoś policzył, ile mieliśmy rogów? - zapytał selekcjoner Czesław Michniewicz. Interia odparła na gorąco, że siedem, choć tak naprawdę było ich sześć. - Tak, 711!- wypalił trener, który pokazał dystans do ataków za jego znajomość z "Fryzjerem" i właśnie taką liczbę połączeń z szefem mafii piłkarskiej. - Mieliśmy dużo stałych fragmentów i powinniśmy zdobyć po nich choćby jedną bramkę. Zwłaszcza w drugiej połowie, gdy wszedł Krystian Bielik, który ma dobre warunki fizyczne i świetnie się odnajduje w tym wszystkim - wyliczał zalety pomocnika Birmingham. - Przed meczem się wydawało, że będziemy mieli przewagę w stałych fragmentach gry, ale w środku operowali Zieliński, Szymański, Zalewski i koniec końców z wysokich zawodników mieliśmy tylko Kamila Glika i Roberta Lewandowskiego dawało, że będziemy mieli. Oni mieli wysokich stoperów, defensywnego pomocnika i później wszedł jeszcze Jimenez. Dopiero, po wejściu Bielika mieliśmy przewagę - analizował. Michniewicz w obronie Glika. "Przeczytajcie, co pisaliście o nim!" Nawiązaliśmy do słów Kamila Glika, który policzył, że w trzech meczach na MŚ on nie stracił bramki. Warto na niego stawiać. - Przeczytajcie, co czytaliście po meczu z Chile. "Gdzie leci Glik? Po co on w ogóle wsiada do samolotu?" "Szkoda prądu", itd. Tymczasem "Glikson" dał radę. Uważam, że dobrze zagrał. Raz tylko wpakował "na konia" Kiwiora - oceniał występ Glika, który ma już 100 meczów w kadrze narodowej. Czytaj też: Fatalnie! Kontuzja kluczowego zawodnika może pokrzyżować wszystko! Czy Polacy byli źle ustawieni przed rzutem karnym, co mogło im przeszkodzić w dojściu do dobitki? - Nie chcieliśmy, żeby ktoś się pospieszył, przez co "Lewy" musiałby powtarzać. "Krycha" był pierwszy przy piłce, a to świadczy o tym, że był dobrze ustawiony - zauważył Czesław Michniewicz. Z Dohy Michał Białoński, Interia