Jak informują media Portugalczyk jest bardzo blisko przejścia do klubu z Arabii Saudyjskiej, w którym ma zarabiać ogromne pieniądze. Jeśli podpisze kontrakt z Al-Nassr przez 2,5 roku ma zarobić 500 mln euro. Tymczasem na zlecenie Ronaldo jego prawnicy upomnieli się dokładnie o 19,9 mln euro, czyli niespełna 4 proc. wyżej wymienionej kwoty. Według La Gazzetta dello Sport Portugalczyk domaga się tych pieniędzy za okres pandemii. Wtedy zarobki m. in. piłkarzy Juventusu zostały obniżone (na trzy lub cztery miesiące), bo piłkarski świat zatrzymał koronawirus. Tajna umowa Ronaldo Zdaniem Ronaldo klub z Turynu zobowiązał się w tajnej umowie, że te pieniądze zwróci mu później. Jak twierdzi do tej pory 19,9 mln euro nie wpłynęło na jego konto. Maurizio Arrivabene, obecny prezes Juventusu twierdzi, że nic nie są winni Portugalczykowi. To oczywiście nie rozwiązuje sprawy. W klubie z Turynu jest od jakiegoś czasu bardzo ostatnio gorąco, bo wkroczył do niego prokurator i sprawdza nieprawidłowości finansowe, który już doprowadziły do dymisji poprzedniego zarządu. To tzw. śledztwo "Prisma" (Prisma investigation), w którym przesłuchiwani byli m. in. poprzedni prezes Andrea Agnelli, wice prezes Pavel Nedved czy były dyrektor sportowy Fabio Paratici. La Gazzetta przytacza też przechwyconą przez śledczych rozmowę telefoniczną Arrivabene. W niej przyznaje, że są zaległości wobec Ronaldo. Na to prezes Juventusu stwierdził, że chodzi o inne zaległości dotyczące sierpnia i września 2021 roku. Prawnicy Portugalczyka poprosili o wgląd do dokumentów dotyczących śledztwa, ale nie dostali zgody. Tam powinno być potwierdzenie, czy pieniądze należą się Ronaldo. Tymczasem zawodnik przygotowuje się do meczu 1/8 finału mistrzostw świata w Katarze. Portugalia o ćwierćfinał Kataru zmierzy się we wtorek ze Szwajcarią.