Fernandes w 54. minucie dośrodkował w pole karne, gdzie do główki wyskoczył Cristiano Ronaldo. Piłka wpadła do siatki i mogło się wydawać, że gola strzelił 37-letni napastnik. Powtórki telewizyjne pokazały jednak, że CR7 nie dotknął futbolówki, a więc trafienie należy się jego koledze z drużyny. Ronaldo cieszył się po tej bramce, jak gdyby to on był jej zdobywcą. Nie ma co się jednak mu dziwić. Gdyby tak się stało, to wyrównałby portugalski rekord na mistrzostwach świata - dziewięciu goli strzelonych na mundialu, należący do zmarłego już legendarnego Eusebio. Tak, w statystykach wciąż ma tylko osiem. Fernandes, który zasłużenie został wybrany piłkarzem meczu z Urugwajem, bowiem potem dodał jeszcze jedno trafienie, przyznał, że nie wie, kto jest strzelcem pierwszego gola. MŚ 2022. Bruno Fernandes cieszył się z gola, jak byłby to strzelony przez CR7 "Świętowałem pierwszą bramkę, jak gdyby to była zdobyta przez CR7. Wydawało mi się, że dotknął piłki. Moim celem było mu podać" - powiedział pomocnik reprezentacji Portugalii. "Cieszymy się zw zwycięstwa, nieważne, kto jest strzelcem. Najważniejsze, że osiągnęliśmy nasz cel, którym był awans do kolejnej rundy" - dodał zawodnik, który wygranym spotkaniu z Ghaną 3-2 zaliczył dwie asysty, a więc na razie turniej w Katarze może uznawać za bardzo dla siebie udany. Podopieczni Fernanda Santosa zostali trzecim zespołem, który już zapewnił sobie grę w fazie pucharowej, po Francji i Brazylii.