Na ten dzień czekaliśmy cztery lata. Po nieudanym mundialu w Rosji "Biało-Czerwoni" ponownie znaleźli się w gronie najlepszych drużyn świata i rozpoczynali walkę o wyjście z grupy, a może o coś więcej. Pierwszym rywalem drużyny prowadzonej przez Czesława Michniewicza była reprezentacja Meksyku, groźna ale na pewno nie będąca poza naszym zasięgiem. Polska - Meksyk: Robert Lewandowski wygwizdany Na trybunach zdecydowanie dominowali Meksykanie, który do Kataru przybyło kilkadziesiąt tysięcy! Było to zresztą doskonale słychać już podczas hymnów, bo nasi rywale mogli poczuć się, jakby zamiast na katarskich pustyniach grali na słynnym Estadio Azteca. "Mazurek Dąbrowskiego" wybrzmiał ciszej, ale na twarzach naszych graczy nie było widać strachu. Raczej determinację i wiarę, że mogą napisać piękną kartę w historii polskiego futbolu! Już od pierwszej minuty czuć było, że Meksykanie obawiają się Roberta Lewandowskiego. Polak przy każdym kontakcie z piłką był wygwizdywany przez publiczność, co zresztą zaczęło się już przed spotkaniem, od kiedy tylko nasz kapitan pojawił się na murawie. Robert Lewandowski wygwizdany w Katarze! Fani Meksyku nie szczędzili Polaka Już w 9. minucie spotkania doszło do niebezpiecznego zderzenia w polu karnym Meksyku. Kamil Glik, rozgrywający swoje setne spotkanie w narodowych barwach, wpadł w jednego z rywali i przez chwilę był pod opieką sztabu medycznego. Jednak filar naszej obrony dość szybko się pozbierał i wrócił do gry. Polacy zepchnięci do defensywy Pierwsze minuty tego meczu nie były porywającym widowiskiem. Meksykanie starali się atakować skrzydłami, ale Bartosz Bereszyński pokazał, że jest dobrze przygotowany fizycznie do tego mundialu. U nas niestety brakowało dokładności w defensywie i golkiper naszych rywali nie miał zbyt wiele pracy. Czytaj także: Robert Lewandowski zrównał się z Bońkiem W 26. minucie po dośrodkowaniu z prawego skrzydła walkę o górną piłkę wygrał Alexis Vega, ale jego strzał minął słupek bramki strzeżonej przez Wojciecha Szczęsnego i wyszedł za linię końcową. Był to jednak sygnał, że musimy bardziej koncentrować się w defensywie. Szczególnie, że nasz bramkarz dwie minuty później zaliczył nieudane wyjście do zagrania w pole karne i nasi obrońcy musieli ratować sytuację. Meksykanie mieli zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, ale nie przekładało się to na nasze szczęście na sytuacje podbramkowe. Czesław Michniewicz lubi mówić, że czasem w trakcie spotkania trzeba nauczyć się cierpieć, grając bez piłki. Nasza formacja defensywna przesuwała się bardzo dobrze i neutralizowała poczynania rywali, ale mogło niepokoić, że i my nie potrafimy wykreować żadnej podbramkowej sytuacji. Już w 45. minucie na uderzenie z bocznej strefy pola karnego zdecydował się Jorge Sanchez i Szczęsny musiał sparować piłkę na rzut rożny. Była to ostatnia groźna akcja pierwszej połowy tego meczu i obie drużyny zeszły do szatni bez zdobyczy bramkowej. Zmarnowana szansa Lewandowskiego Już od początku drugiej części gry Michniewicz zdecydował się na roszady w składzie Polaków. Wyraźnie speszonego atmosferą mundialu Nicolę Zalewskiego zastąpił Krystian Bielik, co sprawiło, że nieco wyżej przesunął się Grzegorz Krychowiak. Niewiele to jednak zmieniło, bo wciąż to Meksykanie byli zdecydowanie częściej przy piłce. W 52. minucie Szczęsnego postanowił "sprawdzić" Hirving Lozano, ale nasz bramkarz nie miał problemów z złapaniem piłki. Chwilę później w końcu w polu karnym znalazł się Lewandowski, ale kapitan naszej drużyny został przyblokowany przez dwóch rywali i nie miał szans na oddanie strzału. Polak jednak szarpał się z Hectorem Moreno, który sprowadził go do parteru. Sędziowie zdecydowali się skorzystać z analizy VAR i po obejrzeniu tej sytuacji Australijczyk Christopher Beath na powtórce zdecydował się wskazać na jedenasty metr! Do piłki podszedł oczywiście sam poszkodowany ale niestety przegrał pojedynek z Guillermo Ochoą i na tablicy wyników nadal widniał rezultat 0:0! Choć "Lewy" z reguły jest pewniakiem, to tym razem uderzył zbyt sygnalizowanie i nadal pozostał bez bramki podczas swoich występów na mistrzostwach świata. W 63. minucie Szczęsny znów musiał interweniować po tym, jak na uderzenie z dystansu zdecydował się Edson Alvarez, ale znów górą był nasz bramkarz. Później Michniewicz dokonał kolejnej zmiany i w miejsce Sebastiana Szymańskiego wszedł Przemysław Frankowski. Nasz skrzydłowy bardzo szybko zapisał się protokole sędziowskim, niestety żółtą kartką po faulu na Lozano. W 82. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Piotra Zielińskiego i zgraniu piłki do boku w polu karnym znalazł się Grzegorz Krychowiak, ale jego uderzenie zostało zablokowane. Była to jedna z groźniejszych akcji naszej drużyny i dawała nadzieję, że w końcówce uda nam się przełamać ofensywną niemoc. Trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry na boisku pojawił się Arkadiusz Milik, który zmienił zmęczonego Zielińskiego. Sędzia postanowił doliczyć siedem minut do drugiej połowy tego meczu. Aktywniejsi w tym czasie byli nasi rywale, ale i Polacy próbowali zaskoczyć Ochoę. Na uderzenie z dystansu zdecydował się Krychowiak, ale zrobił to mocno niecelnie. Do ostatniego gwizdka żadnej z drużyn nie udało się znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza rywali i mecz zakończył się wynikiem 0:0. "Biało-Czerwoni" cierpieli przez całe spotkanie, ale ostatecznie wychodzą z niego z jednym punktem. Który w ostatecznym rozrachunku może okazać się bardzo cenny. Czesław Michniewicz zapowiadał, że będziemy grać defensywnie, ale za to skutecznie. Tak też było, choć teraz przed nami starcie z Arabią Saudyjską, z którą musimy wygrać, żeby myśleć o awansie. A tam już sama defensywa nie wystarczy.