Piłkarska federacja Chile pierwszy protest złożyła jeszcze w maju. Dowodziła, że Byron Castillo (na co dzień obrońca Barcelony Guayaquil) grał na podstawie sfałszowanych dokumentów. Nie tylko nie urodził się w 1998 roku, ale trzy lata później. Koronnym dokumentem miało być jednak to, że pochodzi z Kolumbii, a nie z Ekwadoru i nie powinien reprezentować tego kraju. Osiem walkowerów Chile domagało się, by osiem meczów eliminacji mistrzostw świata, w których wystąpił Castillo powinno być uznane za walkowery. To o tyle ważne, że wtedy przewróciłoby całą tabelę kwalifikacji w Ameryce Południowej. Chile zajęło w niej siódme miejsce, które nie daje awansu na mundial. Co innego gdyby FIFA uznała argumenty tej federacji. Wtedy Chile awansowałoby na miejsce dające prawo gry w mistrzostwach świata. Jest więc o co walczyć. 10 czerwca FIFA odrzuciła jednak protest Chilijczyków. Uznała, że Castillo był zgodnie z przepisami uprawniony do gry w reprezentacji Ekwadoru. Chilijska federacja jednak nie daje za wygraną i właśnie odwołali się od tej decyzji. Castillo pochodzi z Kolumbii? Podkreślają, że przekazali dowody na to Castillo nie urodził się w ekwadorskim mieście General Villamil Playas w 1998 roku, jak pokazują jego dokumentach. Przedstawiciele federacji twierdzą, że pochodzi z Tumaco w Kolumbii. A do tego urodził się w 1995 roku i posługuje się sfałszowanymi dokumentami. "Jesteśmy całkowicie pewni wniosków z naszych dochodzeń. To absolutnie jasne, że gracz używa sfałszowanego ekwadorskiego dokumentu. Stawką jest nie tylko miejsce w mistrzostwach świata, ale cała zasada fair play" - napisał w oświadczeniu Jorge Yunge, sekretarz generalny Chilijskiego Związku Piłki Nożnej. Po losowaniu Ekwador trafił do grupy A, w której rywalami są Katar, Senegal i Holandia.