Livaković znaczy ściana <a class="db-object" title="Brazylia" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-brazylia,spti,9070" data-id="9070" data-type="t">Brazylijczycy</a> od początku mieli ochotę aby zaprosić <a class="db-object" title="Chorwacja" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-chorwacja,spti,1596" data-id="1596" data-type="t">Chorwację</a> do tańca w podobny sposób, jak miało to miejsce z <a class="db-object" title="Korea Południowa" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-korea-poludniowa,spti,10172" data-id="10172" data-type="t">Koreą Południową</a>. Rzecz w tym, że o ile zespół z Azji w tamtym meczu pozwolił Kanarkom prowadzić i dał się zdominować, tak piłkarze <a class="db-object" title="Zlatko Dalic" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-zlatko-dalic,sppi,34397" data-id="34397" data-type="p">Zlatko Dalicia</a> na to nie pozwolił. Co prawda <a class="db-object" title="Dominik Livakovic" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-dominik-livakovic,sppi,1307" data-id="1307" data-type="p">Dominik Livaković</a> musiał kilkukrotnie interweniować po strzałach <a class="db-object" title="Vinicius Junior" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-vinicius-junior,sppi,2867" data-id="2867" data-type="p">Vinicusa</a> czy <a class="db-object" title="Neymar" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-neymar,sppi,2330" data-id="2330" data-type="p">Neymara</a>, ale były to próby w środek bramki, z którymi spokojnie radził sobie chorwacki golkiper. Im dalej w pierwszą połowę tym ostrzej robiło się na murawie, bo Chorwaci szybkim doskokiem nie zostawiali rywalom zbyt wiele wolnej przestrzeni, a sami starali się wykorzystywać miejsce zostawiane w bocznych sektorach. To poskutkowało dwoma groźnie wyglądającymi faulami - najpierw <a class="db-object" title="Danilo" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-danilo,sppi,2435" data-id="2435" data-type="p">Danilo</a> staranował <a class="db-object" title="Josip Juranović" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-josip-juranovic,sppi,1648" data-id="1648" data-type="p">Josipa Juranovicia</a>, na co po chwili podobnie odpowiedział <a class="db-object" title="Marcelo Brozović" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-marcelo-brozovic,sppi,2426" data-id="2426" data-type="p">Brozović</a> w stosunku do jednego z Brazylijczyków. Obaj schodzili więc na przerwę z żółtymi kartkami i były to jedyne informacje, które w swoim notatniku mógł zapisać prowadzący ten mecz Michael Oliver, bo pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Z niej warto również zapamiętać bardzo dobrą postawę <a class="db-object" title="Josip Juranović" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-josip-juranovic,sppi,1648" data-id="1648" data-type="p">Juranovicia</a>, z której najbardziej(nie licząc oczywiście chorwackich kibiców) cieszy się zapewne dział księgowości <a class="db-object" title="Legia Warszawa" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-legia-warszawa,spti,3287" data-id="3287" data-type="t">Legii Warszawa</a>. Frustracja Brazylijczyków Livaković dobrą dyspozycję potwierdził tez tuż po przerwie. Najpierw zachował czujność kiedy Brazylijczycy w zamieszaniu w polu karnym szukali nieco przypadkowych prób strzałów, a klasę pokazał niedługo później. <a class="db-object" title="Richarlison" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-richarlison,sppi,23726" data-id="23726" data-type="p">Richarlison</a> świetnym podanie znalazł Neymara, ale Chorwat przytomnie skrócił kąt i w trochę hokejowym stylu odbił próbe gracza <a class="db-object" title="PSG" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-psg,spti,3378" data-id="3378" data-type="t">PSG</a>. Golkiper uratował także skórę <a class="db-object" title="Josko Gvardiol" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-josko-gvardiol,sppi,2977" data-id="2977" data-type="p">Josko Gvardiolowi</a>, który przecinając dośrodkowanie <a class="db-object" title="Antony" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-antony,sppi,2948" data-id="2948" data-type="p">Antony`ego</a> sprawdził refleks swojego kolegi z bloku obronnego. Chwilę po upływie 60 minut gry Livaković zapisał na koncie kolejny "skalp", tym razem wygrywając pojedynek twarzą w twarz z <a class="db-object" title="Lucas Paqueta" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-lucas-paqueta,sppi,1717" data-id="1717" data-type="p">Lucasem Paquetą</a>. Z minuty na minutę Canarinhos wyglądali na coraz bardziej poirytowanych tym, jak układa się to spotkanie, a Chorwaci po prostu sprowadzili ich do gry, do jakiej zdążyli przyzwyczaić na dużych imprezach - wyrachowanie i poczucie, że jeśli do awansu trzeba będzie wybiegać 120 minut i lepiej strzelać karne, to właśnie to mają zamiar zrobić. Wyrazem frustracji Brazylii było zachowanie Antony`ego i jego dosyć bezczelne nurkowanie w okolicy pola karnego rywali. Kolejna dogrywka Chorwatów, kolejny pokaz charakteru Finalnie "twierdza Livaković" w regulaminowym czasie nie padła i Chorwaci potwierdzili swoją niepisaną regułę na wielkich imprezach, doprowadzając do dogrywki. Na 9 meczów w fazie pucharowej ME bądź MŚ w XXI wieku tylko raz Vatreni zakończyli mecz w 90 minutach - w finale mundialu w Rosji, kiedy przegrywali z <a class="db-object" title="Francja" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-francja,spti,1561" data-id="1561" data-type="t">Francją</a>. Mało brakowało, a na koniec pierwszej połowy dogrywki cała Chorwacja wyskoczyłaby do góry z radości. Wydawało się, że <a class="db-object" title="Bruno Petkovic" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-bruno-petkovic,sppi,1485" data-id="1485" data-type="p">Petković</a> jest osamotniony, ale szybkim ruchem stopy kapitalnie związał dwóch rywali i wyłożył piłkę na strzał <a class="db-object" title="Marcelo Brozović" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-marcelo-brozovic,sppi,2426" data-id="2426" data-type="p">Brozoviciowi</a>, który jednak fatalnie spudłował. Zamiast wybuchu radości przed przerwą było jednak łapanie się za głowę. Tuż po sytuacji Brozovicia Brazylijczycy kapitalnie rozegrali piłke przed polem karnym, przejął ją Neymar i chyba uznał, że skoro nie da się pokonac Livakovicia strzałem, to trzeba go minąć. Tak też zrobił i skierował piłkę do pustej bramki. To nie był jego wybitny występ, momentami mógł irytować i wydawało się, że <a class="db-object" title="Tite" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-tite,sppi,35841" data-id="35841" data-type="p">Tite</a> powinien wręcz ściągnąć go z boiska, ale najwyraźniej selekcjoner czekał na moment błysku geniuszu swojej gwiazdy. No i się doczekał. Bardzo zmęczeni Chorwaci ambitnie ruszyli do odrabiania strat, ale ciężko było im się przebić przez cofniętych Brazylijczyków, którzy skupiali się już tylko i wyłącznie na tym, by nie wypuścić z rąk cennego wyniku. Tego skupienia zabrakło jednak w 117. minucie. Chorwaci łatwo przejęli piłkę na swojej połowie i ruszyli z błyskawiczną kontrą. Perisić podniósł głowę i znalazł podaniem Petkovicia, który z zimną krwią wyrównał. Jeśli pojęcie "pokaz charakteru" miałoby być drużyną piłkarską, to grałoby w koszulkach z biało-czerwoną szachownicą. Chorwaci wygrali grę nerwów Chorwaci tak mocno walczyli o to, by utrzymać się w tym meczu, że nie widzieli innej opcji niż zakończenie go po swojej myśli. Widać to było po wykonywanych przez nich rzutach karnych, bo każdy z nich strzelał bardzo pewnie, na czele z maestro, <a class="db-object" title="Luka Modrić" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-luka-modric,sppi,2005" data-id="2005" data-type="p">Luką Modriciem</a>. Tego z kolei nie można było powiedzieć o <a class="db-object" title="Rodrygo" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-rodrygo,sppi,2886" data-id="2886" data-type="p">Rodrygo</a>, którego powstrzymał Livaković, a przede wszystkim <a class="db-object" title="Marquinhos" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-marquinhos,sppi,27025" data-id="27025" data-type="p">Marquinhosie</a>, którego wyraźnie zjadła presja i posłał piłkę w słupek. Chorwacja drugi raz z rzędu melduje się w strefie medalowej, tym razem z chęciami, by zakończyć ten turniej ze złotem. Wielką rzecz już zrobił Zlatko Dalić i jego piłkarze, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że największe jeszcze przed nimi.