Marek Koźmiński, były reprezentant Polski i wicemistrz olimpijski z Barcelony, był gościem red. Roberta Mazurka w "Porannej rozmowie" w radiu RMF FM. Niedawny wiceprezes PZPN miał mocno mieszane uczucia po środowym starciu z Argentyną, które Polska po kiepskiej grze przegrała 0-2, ale awansowała ostatecznie do 1/8 finału. W równoległym spotkaniu Meksyk ograł Arabię Saudyjską zaledwie 2-1. - Cieszę się z awansu, inną kwestią jest walor piłkarski, to wymaga szerszej dyskusji - zaznaczył na wstępie Koźmiński. Później zaś tę dyskusję podjął. I przyznał, że należy do tej części społeczeństwa, która cieszy się z faktu, że po 36 latach Polska znów zagra czwarte spotkanie na mundialu. Czy będzie powtórka z 1986 roku i drugie lanie? Były reprezentant mówi, co trzeba zrobić - W 1986 roku mieliśmy po 15 lat i widzieliśmy, jak po 0-3 z Anglią, obrywamy 4-0 od Brazylii - zaznaczył red. Mazurek. Teraz też po starciu z jedną potęgą od razu wpadamy na kolejną, bo w niedzielę Polska zmierzy się z Francją. - Na pewno będzie to bardzo ciężkie starcie, bo rywal jest najwyższych lotów, to potęga w futbolu. Poprzeczka będzie ustawiona tak samo wysoko albo nawet wyżej. Jeśli nie zagramy odważniej, futbolu dającego szansę na zdobycie bramek, to będzie naprawdę bolało. Musimy przemyśleć to wewnątrz, znaleźć w głowach odwagę, by wyjść czasem do przodu - mówił Koźmiński. Mazurek zapytał więc dawnego 45-krotnego reprezentanta Polski, czy Polska jest skazana na ustawianie autobusu przed swoim polem karnym, czyli - bronienia się przez większą część meczu całym zespołem przed bramką. - Teoretycznie tak, bo polska reprezentacja jest jaka jest. Ma plusy, nawet duże, ale i minusy. Wczoraj plusów nie było widać, a to nasi zawodnicy ofensywni i Robert Lewandowski - ocenił Koźmiński. Koźmiński: Nikt rozsądny nie powie, ze mamy jakieś większe szanse pokonać Francję Zdaniem byłego wiceprezesa PZPN, Polacy muszą nauczyć się wspierać Roberta Lewandowskiego w fazie ataku. - Nie może być tak jak w spotkaniu z Argentyną, że Robert dostaje piłkę i ma obok siebie trzech, czterech rywali. Nikt nie doskakuje, by mu pomóc, zespół jest wystraszony. To leży w głowie, nie w nogach. Musi być odpowiednie nastawienie, odwaga i przeświadczenie, że możemy dać radę - twierdzi Koźmiński i dodaje: - Nie widziałem tej chęci ataku na boisku. Jeśli zostaniemy optymistycznie nastawieni przez trenera, wszystko się może zdarzyć, choć nikt rozsądny nie powie, ze mamy jakieś większe szanse pokonać Francję. To jednak piłka, gra błędów, sport, wszystko się może zdarzyć. Dlaczego Australia może grać mądrze i w miarę odważnie w starciach z silniejszymi zespołami, a Polska nie? - Nie byliśmy w stanie nawiązać rywalizacji z Argentyną, ale nie próbowaliśmy nawet w pewnych fragmentach jej zaatakować. Podjęcie gry jeden do jednego nie było w naszym zasięgu, przegraliśmy z drużyną znacznie silniejszą. No tyle, że nie próbowaliśmy nic zrobić - narzekał. Oto faworyt mundialu dla Marka Koźmińskiego. Zaskoczenie? Jego zdaniem Francja jest obecnie jednym z głównych faworytów mundialu, choć najwyżej stawia akcje Brazylii. - Na dziś pokazuje futbol totalny, jakościowy, atletyczny i wyrachowany. To numer jeden mundialu i mój faworyt - twierdzi Koźmiński. Po Brazylii najwyżej ocenia jeszcze szanse Francji i Argentyny, choć przewiduje, że do gry może się włączyć jeszcze m.in. Hiszpania. Zawiódł go za to Katar, czyli gospodarz imprezy. - Zdecydowanie odstawał poziomem od reszty - twierdzi były piłkarz.