W drugim meczu grupy F mistrzostw świata w Katarze, Chorwacja początkowo sensacyjnie przegrywała 0-1 z Kanadą, by finalnie odnieść zdecydowaną wygraną 4-1. Reprezentacja Kanady po dwóch przegranych, nie ma już szans na awans do fazy pucharowej, ale mundialowy cel minimum spełniła - po strzale Alphonso Daviesa zdobyła pierwszą bramkę w historii występów na mistrzostwach świata. Gol skrzydłowego Bayernu Monachium jest najszybszym do tej pory zdobytym na mundialu w Katarze. Niespokojnie było na trybunach podczas tego spotkania. Kibice chorwaccy wzięli na celownik bramkarza ekipy "Klonowego Liścia" Milana Borjana, niegdyś golkipera Korony Kielce w Ekstraklasie. Borjan urodził się w 1987 r. w mieście Knin, w byłej Jugosławii, na terenie Republiki Chorwacji, tuż przy granicy z Republiką Bośni i Hercegowiny. Przed wybuchem wojny w 1991 r. 85 procent ludności Kninu stanowili Serbowie, którzy po jej wybuchy powołali do życia separatystyczną i nieuznawaną Republikę Serbskiej Krajiny, z której siłą zostali usunięci chorwaccy mieszkańcy. W 1995 r. nadszedł czas rewanżu, chorwacka "Operacja burza" pozwoliła przejąć miasto 5 sierpnia, ten dzień jest do dziś obchodzony jako dzień zwycięstwa w Chorwacji. Jak to Bałkanach bywa, oczywiście Chorwaci nie pozostali dłużni sąsiadom i siłą usunęli ich z odzyskanych terenów. Wśród uciekających Serbów była rodzina Milana Borjana, która przedostała się do Belgradu, by następnie wyemigrować do Kanady. Tam Borjan kontynuował treningi piłkarskie, by później mieć na koncie epizody w Argentynie, Urugwaju, Turcji, Bułgarii, Rumunii, a w 2017 r. trafić do Ekstraklasy - do Korony Kielce. Po pobycie w Polsce trafił do największego serbskiego klubu - Crvenej zvezdy Belgrad, gdzie podczas jednego wywiadu podkreślał, że: "nie urodził się w Chorwacji, a w Krajinie". Tej wypowiedzi nie zapomnieli mu chorwaccy kibice, którzy za bramką kanadyjskiego bramkarza wywiesili przerobioną flagę producenta traktorów (nawiązanie do Serbów uciekających przed armią chorwacką pod czas "Operacji burza"), z wyraźną inskrypcją "Knin 95" oraz napisem "Nothing runs like Borjan" - "Nikt nie biega jak Borjan". W odpowiedzi bramkarz pokazał Chorwatom tzw. "serbski salut" (pozdraw za tri prsta). Na szczęście między piłkarzami na boisku nie było złej atmosfery. Po zakończonym spotkaniu Borjan rozmawiał z Ivanem Perisiciem i życzył mu powodzenia w kolejnych meczach. Golkiper mówił wielokrotnie, że najbardziej czuje się Kanadyjczykiem, w tym kraju spędził najwięcej czasu, skomentował również po meczu zachowanie chorwackich kibiców: - To bardzo prymitywne osoby. Powinni popracować nad sobą i swoim życiem, bo wyraźnie są sfrustrowani i przyszli na mecz piłkarski się wyładować. W ostatniej kolejce spotkań w grupie F, w czwartek 1 grudnia o godz. 16, Chorwacja zagra z Belgią, a Maroko z Kanadą. Maciej Słomiński, INTERIA