W reprezentacji Polski ciągle trwa najważniejsze rozliczanie, czyli nie ma pewności, co z przyszłością trenera Czesława Michniewicza. Z informacji, które oficjalnie napływają, dni selekcjonera już mają być policzone, z drugiej strony PZPN pozostawił sobie furtkę, która ciągle w jednym z wariantów zakłada przedłużenie współpracy z 52-latkiem. Zbigniew Boniek dosadnie: Kłamstwo ma krótkie nogi, zawsze wyjdzie Postawa piłkarskiej centrali jest co najmniej mocno zastanawiająca, bowiem brak jasnego komunikatu tylko przedłuża niepotrzebne napięcie, które unosi się nad najważniejszą drużyną piłkarską w kraju. Zbigniew Boniek uważa, że jest to idealny czas, aby w polskim futbolu wreszcie dokonać tak potrzebnego resetu, by pewne zmiany absolutnie uporządkowały sytuację na lata. - Reset miałby polegać na przykład na jasnym określeniu obowiązków, przywilejów i zadań reprezentantów Polski. Teraz jest czas na decyzje. Kiedy byłem prezesem, nie bałem się odpowiedzialności i zbierania głosu. Jedne decyzje byłe lepsze, inne gorsze, ale były. Sprawę selekcjonera zamknąłbym dzień, góra dwa po meczu z Francją. Albo podziękowałbym wszystkim za pracę i oznajmił, że od 1 stycznia dalej i w tym samym składzie szykujemy się do eliminacji Euro 2024 albo powiedział, że 31 grudnia wygasa umowa selekcjonera i każdy idzie w swoją stronę - zwraca uwagę były sternik polskiej piłki w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". W rzeczonym wywiadzie Boniek bez ogródek dał do zrozumienia, że polska kadra była tylko tłem dla najlepszych. To także obniża wyczyn Wojciecha Szczęsnego, jednego z najlepszych bramkarzy mundialu, którego świetne interwencje, w tym m.in. obroniony rzut karny Lionela Messiego, zostały w pewien sposób zmarginalizowane. - Wojtek Szczęsny trafi historii, ale tylko naszego futbolu, jako zespół byliśmy słabi - zaakcentował trzykrotny uczestnik finałów mistrzostw świata, brązowy medalista z 1982 roku z Hiszpanii. Boniek ostrożnie zaczął odpowiadać na pytanie, co raziło go po oczach w grze reprezentacji, jednak po zdaniu wstępu dotknął sedna sprawy, nazywając rzeczy po imieniu. - Prezentowaliśmy smutny, słaby futbol, nie widziałem nabiegania, dobrego przygotowania, lekkości, entuzjazmu, radości z gry w piłkę. Za to sporo mówiło się o kłótniach, sporach, niepotrzebnych dyskusjach - kadra stała się odbiciem rzeczywistości, w której żyjemy. Powiem tak: w sporcie trzeba być szczerym, kłamstwo ma krótkie nogi, zawsze wyjdzie, a my się w tym wszystkim pogubiliśmy - spuentował Boniek.