Cztery lata temu, gdy mistrzostwa świata odbywały się w Rosji, Dawid Kownacki występował już w Serie A, a w sezonie poprzedzającym mundial zdobył nawet pięć bramek w jednej z najmocniejszych lig w Europie. W samym turnieju wszedł na boisko z ławki w meczu z Senegalem (1-2), zaczął też w wyjściowym zestawieniu spotkanie z Kolumbią (0-3). Polska jednak wtedy zawiodła, odpadła już po fazie grupowej. Podstawowy gracz w reprezentacji Czesława Michniewicza Jesienią Kownacki grał już w reprezentacji młodzieżowej Czesława Michniewicza i niemal co spotkanie cieszył się z gola. W kadrze U-21 ma zresztą świetny bilans: 22 mecze i 15 trafień. Był jej kapitanem, zdobył bramkę w wygranym barażu z Portugalią, później występował w finałowym turnieju w zwycięskich spotkaniach z Belgią (3-2) i Włochami (1-0). Nie zagrał już przeciwko Hiszpanii (0-5), a trener Michniewicz mówił później tak: - Gdy "Kownaś" grał, to dwóch zawodników go kryło i jeszcze trzeci asekurował. Tak było z Belgią i z Włochami. Gdy Dawid wychodził wysoko, to Mancini i drugi stoper Bastoni zostawali przy nim i w pobliżu krążył jeszcze defensywny pomocnik Mandragora. Z Hiszpanią za kontuzjowanego "Kownasia" zagrał Buksa i rywale się go w ogóle nie bali - opowiadał w wywiadzie dla Interii obecny selekcjoner. Rolando Mandragora z Torino, Gianluca Mancini z Romy, a przede wszystkim Alessandro Bastoni z Interu to zawodnicy wyceniani dziś na dziesiątki milionów euro. Kownacki też odszedł z Sampdorii do Fortuny Düsseldorf za rekordowe dla tego klubu blisko siedem milionów euro, dziś powinien być wart dużo więcej. Ale nie jest, bo ostatnie lata to brak rozwoju kariery Kownackiego. W dużej mierze to efekt kontuzji, z których ostatnia, zerwanie więzadła pobocznego w kolanie, przydarzyła się wczesną jesienią zeszłego roku. Teraz piłkarz wraca do formy w Lechu Poznań, choć jeszcze w styczniu próbował tego w drugiej Bundeslidze. Czesław Michniewicz rozmawiał z Dawidem Kownackim W jednym z niedawnych wywiadów, już po awansie na katarski mundial, Michniewicz mówił, że wśród piłkarzy, którzy teraz nie byli w kadrze, a mogą się w niej znaleźć, widzi właśnie Kownackiego. 25-latek odżył w Lechu, uda mu trener klubowy Maciej Skorża, z którym zresztą pracował przed laty. W jedenastu meczach PKO Ekstraklasy i Pucharu Polski "Kownaś" zdobył cztery bramki, zaliczył dwie asysty. Po pucharowym spotkaniu w Grudziądzu spotkał się z Michniewiczem. - Rozmawiałem z trenerem kilkanaście minut, był przed naszą szatnią po meczu. Jeśli zasłużę na to, to pewnie szansę dostanę. Na razie jednak o tym nie myślę, bo wiem, że to musi być wypadkowa dobrych występów i dobrego wyniku w klubie. Na to też się patrzy, inaczej oceniasz zawodnika, który zdobył mistrzostwo, grał w tym zespole - uważa Kownacki. Wszechstronność to główny atut "Kownasia" Co istotne - podobnie jak w Lechu, także i w kadrze, "Kownaś" może grać na kilku pozycjach. Podobnie zresztą było już kiedyś u Adama Nawałki, który jako pierwszy dał mu szansę gry w najważniejszym polskim zespole. W spotkaniu z Legią Warszawa Kownacki zaczął na boku pomocy, ale dość często wymieniał się pozycjami z João Amaralem. Później po zejściu Amarala był dziesiątką za plecami Mikaela Ishaka, a gdy i Szwed opuścił boisko, zajął jego miejsce. Podobnie będzie też zapewne w najbliższym meczu w Płocku - Ishak pauzuje za kartki, Kownacki zajmie pozycję napastnika. Dobra gra w kilku miejscach na boisku też jest jego atutem i może przybliżyć go do powrotu do kadry. - Jakoś bardzo poważnie teraz się nad tym nie skupiam. Wiem, że jak będę w dobrej dyspozycji i będę zdrowy, czyli wszystko znajdzie się w najlepszym porządku, to jestem w kręgu zainteresowań selekcjonera. A co się ostatecznie wydarzy, na to do końca wpływu już nie mam - mówił piłkarz, który 1 lipca powinien wrócić do Fortuny. Jego klub jest bliski utrzymania się w 2. Bundeslidze - możliwe więc, że to w Düsseldorf Kownacki będzie walczył o swój drugi mundial. Wcześniej jednak w Lechu może sięgnąć po podwójną koronę, co też pewnie przybliżyłoby go do gry w Lidze Narodów.