W czerwcu 2018 roku Szymon Marciniak miał swój pierwszy, wielki moment na największej imprezie piłkarskiej świata. Otrzymując nominację do poprowadzenia spotkania na mistrzostwach świata w Rosji pomiędzy Argentyną i Islandią, Marciniak zakończył trwającą dwadzieścia lat przerwę. Poprzednim głównym rozjemcą z Polski na MŚ był bowiem Ryszard Wójcik w 1998 roku. Tu warto od razu dodać, że pionierem na imprezie tej rangi był Alojzy Jarguz (łącznie siedem spotkań), zaś pierwszym Polakiem w finale Michał Listkiewicz, który w 1990 roku był arbitrem liniowym między RFN a Argentyną (1:0). Argentyna o decyzji Marciniaka. "Kontrowersje pozostały" Argentyńskie media, w tym m.in. gazeta "Clarin", wracają głównie do najświeższego doświadczenia z Marciniakiem, które obserwowali w fazie grupowej, gdy polski arbiter był rozjemcą spotkania "Albiceleste" z Australią, zakończonego zwycięstwem 2:1. Co ciekawe, Polak prowadził także starcie Francji z Danią, co niewątpliwie daje mu dodatkowy atut. Z kolei serwis "TyC Sports" wrócił właśnie do wydarzeń z Rosji. Wówczas reprezentacja Argentyny zmierzyła się z Islandią, a mecz zakończył się remisem 1:1. Wówczas Marciniak musiał podjąć dwie trudne decyzje, w których nie zdecydował się pokazać dla Argentyny rzutów karnych. Pierwsza była poza wątpliwością, bo zawodnik nieumyślnie dotknął piłki ręką w polu karnym, gdy już był w pozycji leżącej. Więcej dyskusji wzbudziło drugie posunięcie, do którego wraca autor. - Kontrowersje pozostały, ponieważ nie dokonał przeglądu sytuacji z rzutem karnym, której bohaterem był Cristian Pavon - napisano w materiale. Istotnie, Marciniak w tamtej sytuacji, gdy Pavon padł w obrębie pola karnego, nawet nie zdecydował się skorzystać z wideoweryfikacji za pomocą systemu VAR. Finałowy mecz Argentyna - Francja w niedzielę, o godzinie 16:00. Relacja "na żywo" w Interii.