Trudno to będzie pojąć komuś, kto nie jest Argentyńczykiem i nie czeka na każdy tytuł jak na jedno z najważniejszych, może niekiedy najważniejsze wydarzenie życia. Pamiętajmy, że Argentyna - chociaż nie czuła się gorsza ani od Brazylii, ani od Urugwaju - najdłużej czekała na tytuł spośród krajów Ameryki Południowej. Aż do 1978 roku, kiedy dopiero turniej rozgrywany w tym kraju przyniósł upragniony sukces. Argentyna miała tam pewne problemy (porażka 0-1 z Włochami, Mario Kempes wybijający ręką piłkę z linii w meczu z Polską), a także pewne sprawki za uszami (podejrzane 6-0 z Peru), ale nikt nie podważy faktu, że okazała się najlepsza na turnieju w 1978 roku. CZYTAJ TAKŻE: Robert Lewandowski powinien urodzić się we Francji albo Brazylii Podobnie było w 1986 roku, gdy Argentyńczycy też z problemami (remis z Włochami, trudny mecz z Urugwajem) i sprawkami za uszami (gol ręką Diego Maradony) zdobyli trofeum i okazali się bezdyskusyjnie najlepsi. Właśnie te ciemne sprawki i to przełamywanie problemów stały się ich charakterystyką, oddzielającą argentyńskie drużyny mistrzowskie od innych. Leo Messi się zmienił, zmieniła się Argentyna Mówiło się o Lionelu Messim, że zmienił się podczas katarskiego mundialu. Był szorstki, niemiły, pamiętamy jak traktował Polaków i Roberta Lewandowskiego, pamiętamy jak mówił do Holendrów "na co się gapisz, głupku?!". Nie wszystkim się to podobało, ale było przemianą cichego Messiego w łobuza. A powiadają, że Argentyna zdobywa tytuł tylko wtedy, gdy jest łobuzem i takowym łobuzów ma w zespole. Cichy Leo Messi nie dawał Argentynie trofeów, ale Messi wściekły i głodny jak cała Argentyna - już tak. Francuzi zostali przez Argentynę zaatakowani mocno od początku meczu. Nawet nie wiedzieli, kiedy stracili dwa gole i kontrolę nad spotkaniem. Argentyna rządziła niepodzielnie, co mogło Francję zaskakiwać. Wszak to ona - nie licząc odpuszczonego i zagranego rezerwowym składem ostatniego meczu grupowego z Tunezją - była dominatorem tego turnieju. Drużyną stabilną i przewidywalną, o ogromnej sile. Argentyna taka nie była. Zaczęła z problemami, od wpadki z Arabią Saudyjską 1-2. Gdy mówiło się o tym, że ona i Leo Messi będą być może kolejnym rozczarowaniem na kolejnym mundialu, Francja tłukła kolejnych przeciwników. Przez cały mundial zespół argentyński musiał dopiero się budować, powstawać, podnosić z kolan; Francja nie miała tego typu problemów. Poza wszystkim wreszcie Francuzi byli mistrzami świata, bronili tytułu. Szli pewnie po swoje, by jaklo trzeci zespół w dziejach - po wielkiej drużynie włoskiej w 1938 roku i wielkiej brazylijskiej w 1962 roku - obronić mistrzostwo świata. Argentyna potykała się i nie wyglądała na kogoś, kto może temu przeszkodzić. Nie każdy brał jednak pod uwagę, jak wielki jest argentyński głód sukcesu. Taki jak w 1978, jak w 1986 roku, a może nawet większy po 36 latach. Mario Kempes i Diego Maradona łaknęli mistrzostwa jak paliwa do dalszego życia, stawiali tę kwestię w kategoriach życiowych, bytowych. Nakręcali siebie i własne emocje. Leo Messi długo nie potrafił tak uczynić, co mieli mu za złe w Argentynie. Wreszcie w 2022 roku wszystko się przełamało. Głodny Messi, u progu końca swej kariery i świadomości, że do końca życia będzie wysłuchiwał, że nie jest Maradoną, nawet nie jest Kempesem, postawił wszystko na jedną kartę. Argentyna głodna triumfu. Taka jest niebezpieczna Syty nigdy nie zrozumie głodnego, więc syta Francja nie zdołała dopaść tak wygłodniałej i tak zdeterminowanej Argentyny, doprowadzonej do ostateczności tym, że począwszy od 1990 roku nic jej się przez tak wiele lat nie udawało. Nawet finał mundialu w 2014 roku, gdy miała już z głowy Brazylię, w finale nie była gorsza od Niemiec, a jednak przegrała. Nie tym razem jednak. Nie w sytuacji, gdy dalej była już ściana - reprezentacja bez Messiego i bez takiej szansy jak tegoroczna. To znak, że Argentynę trzeba doprowadzić do podobnego stanu i głodu. Wtedy zwycięży. CZYTAJ TAKŻE: Tak Argentyna przeżywała ten horror. Co za emocje!