Trwa zgrupowanie reprezentacji Polski przed mundialem w Katarze. Przed Robertem Lewandowskim i spółką ostateczny test - mecz z Chile. Spotkanie zaplanowano na środę 16 listopada na godzinę 18.00. Ale pojawiły się niespodziewane komplikacje. Pojedynek miał zostać zorganizowany na Stadionie Narodowym, lecz konieczna była pilna zmiana lokalizacji. Wszystko przez poważne kłopoty z obiektem znajdującym się przy al. Księcia Józefa Poniatowskiego 1 w Warszawie. Podczas kontroli wykryto usterkę i zdecydowano o zamknięciu stadionu. Trudno powiedzieć, kiedy zostanie otwarty z powrotem. Sparing Polski z Chile rozegrany zostanie w awaryjnym miejscu - na stadionie Legii. Jest jednak zasadniczy problem. Obiekt nie jest tak duży jak Narodowy i nie pomieści wszystkich kibiców, którzy wcześniej zakupili bilety. PZPN zakomunikował, że odda pieniądze fanom i raz jeszcze uruchomił sprzedaż wejściówek. Wedle oficjalnych zapowiedzi sprzedaż miała ruszyć 15 listopada w godzinach porannych. I tu następne zaskoczenie. Bilety można było bowiem kupić dzień wcześniej, od godziny 23.30. Jak alarmuje internauta, którego wpis cieszy się na Twitterze rosnącą popularnością, ktoś wykorzystał tę sytuację. Co dalej z Narodowym? Oto plan, powstał już projekt Bilety na mecz Polska - Chile odsprzedawane po zawyżonej cenie. Jest reakcja "Sprzedaż biletów na mecz Polska - Chile miała ruszyć we wtorek (15.11.2022 r.) rano. Jednak sprzedaż ruszyła wczoraj, od 23:30. Firma zajmująca się sprzedażą biletów jak widać wykupiła dużą część biletów i sprzedaje je po zawyżonej cenie. Brawo Panie Rzeczniku" - czytamy we wspomnianym wpisie na Twitterze. Rzecz ma się nieco inaczej. Istotnie, na jednej ze stron internetowych pojawiły się wejściówki na spotkanie podopiecznych Czesława Michniewcza na stadionie Legii, lecz nie wystawiła ich do sprzedaży firma, a użytkownicy, którzy mogą korzystać z tej platformy w celu odsprzedania lub odkupienia biletów na różne wydarzenia. Wejściówki zostały zaproponowane w wyższych cenach niż pierwotnie. Część z nich była droższa o nawet 100 złotych (PZPN sprzedawał je w trzech kategoriach: za 120, 180 i 240 zł). Zrobiła się wrzawa. Głosy oburzenia dotarły do zarządzających stroną i zablokowano proceder. Wydano w tej sprawie komunikat. Wcześniej sprawę skomentował rzecznik Polskiego Związku Piłki Nożnej. "Kupując bilet przez taką firmę, ten bilet nie znika w jej systemie. Może go kupić jeszcze wiele innych osób, a na mecz wejdzie tylko ta osoba, która przyjdzie na mecz z tym samym biletem i jako pierwsza zeskanuje kod kreskowy. Jedynie ta osoba, które przyjdzie na stadion z tym biletem i nie zdoła wejść na trybuny, jest poszkodowana i może złożyć wniosek o popełnieniu przestępstwa do prokuratury. Trzeba to powiedzieć wprost - to są po prostu 'koniki'. Kiedyś stały pod stadionem i tam sprzedawały bilety, teraz robią to w internecie" - mówił Jakub Kwiatkowski w rozmowie z "Super Expressem". Tymczasem PZPN przekazał najnowsze informacje dla wszystkich udających się na mecz. Okazuje się, że posiadacze biletów na spotkanie z Chile będą mogli skorzystać z darmowego transportu publicznego. Kiepskie wieści dla polskich kibiców. Chodzi o mecz z Chile