Ten warunek to mistrzostwa świata. Tutaj Chorwacja w rzutach karnych nie myli się nigdy. Na turniejach mistrzostw Europy już bywało z tym różnie - w Chorwatach siedzi wciąż wspomnienie Euro 2008, gdzie rozpędzona Turcja wygrała z nimi konkurs jedenastek po jednej z najbardziej dramatycznych dogrywek w dziejach futbolu. To jednak, co zdarzyło się na Euro, nie dotyczy mundialu. Tutaj Chorwacja ma już dwa medale - za trzecie miejsce w 1998 roku i za drugie w 2018 roku. To jedyne dwa przypadki, by na mistrzostwach świata Chorwacja wyszła z grupy. Gdy jednak już wychodziła, sięgała po medal. W wypadku tego drugiego turnieju rzuty karne były droga Chorwatów do sukcesu. Chorwacja dzięki karnym była wicemistrzem świata Zespół z Bałkanów do późniejszego wicemistrzostwa świata doszła po wygraniu konkursu karnych najpierw z Danią w 1/8 finału, a następnie z gospodarzami, Rosją w ćwierćfinale. W starciu z zespołem Danii pudłował na dzień dobry Milan Badelj oraz potem Josip Pivarić, ale Duńczycy strzelali jeszcze gorzej. Z Rosjamami pomylił się tylko Mateo Kovačić. Wtedy w bramce chorwackiej bronił Danijel Subasić, który jako jeden z dwóch zaledwie bramkarzy w dziejach mundialu wybronił trzy karne rywali. Teraz tego samego dokonał Dominik Livaković - mniej dotąd znany bramkarz Dinama Zagrzeb. Bronił trzykrotnie, trzykrotnie rzucając się w odpowiednią stronę. Po stronie chorwackiej spudłował jedynie Marko Livaja. Chorwacja znowu kroczy po finał po jedenastu metrach!