Po przegranym 1:3 meczu z Francją w 1/8 finału mistrzostw świata reprezentacja Polski żegna się z turniejem. Ale Katar nasi kadrowicze opuszczą z podniesionymi głowami. Przez dużą część spotkania z aktualnymi piłkarskimi mistrzami świata walczyli jak równy z równym i kreowali sobie sytuacje. Wyglądało to właściwie zupełnie inaczej niż w trzech poprzednich pojedynkach mundialu. Zaskoczenia grą "Biało-Czerwonych" nie krył trener Francuzów, Didier Deschamps. "Polska grała o wiele bardziej ofensywnie niż w trzech poprzednich meczach turnieju. Gdy zobaczyłem ich skład, nie spodziewałem się takiego nastawienia. Mimo że byli ustawieni defensywnie, to grali dużo bardziej do przodu" - tłumaczył na konferencji prasowej. Widać było, że ofensywne nastawienie daje Polakom dużo więcej radości i swobody. Podkreślał to Robert Lewandowski. "Do kolejnego mundialu jeszcze daleka droga. Potrzebna jest radość z gry, nawet w niedalekiej przyszłości. Gdy próbujemy atakować jest inaczej, gdy gramy defensywnie tej radości nie ma" - mówił przed kamerą TVP Sport, a jego słowa zostały odebrane jako coś alarmującego. Podobnie odczytywać można wypowiedź Piotra Zielińskiego. "Po 36 latach wyszliśmy z grupy, a w starciu z mistrzami świat pokazaliśmy dobrą twarz reprezentacji Polski. Kilka dobrych akcji skonstruowaliśmy podaniami i tak właśnie musimy grać. Taki powinien być nasz styl. Mamy na tyle wielu dobrych zawodników, aby ciągnąć grę do przodu" - ocenił w rozmowie z Interią. Czyżby mogło to oznaczać bunt w kadrze wobec przede wszystkim defensywnych ustaleń? Już pojawiły się takie pogłoski. Zagraniczna prasa bezlitosna dla reprezentacji Polski. „Drużyna wyrobników” Maciej Szczęsny szczerze o reprezentacji Polski i losie selekcjonera: "Jeżeli [piłkarze] naprawdę się zbuntowali, to Michniewicza już nie ma" Na temat gry i taktyki reprezentacji Polski na mundialu rozmawiali Jan Tomaszewski i Maciej Szczęsny w programie "Katar Express" dla "Super Expressu". "Ten jeden mecz pełni szczęścia mi nie daje, bo oczywiście wynik się nie zgadza. Na pewno jest jednak drogowskazem i sygnałem. Jeśli nie chcecie zostać w piłkarskim średniowieczu, szlifujcie to, co macie najlepszego, a nie to, co jest średnio wydajne, niewidowiskowe i niezachęcające dla kibiców. A na pewno nienapędzające takiej pozytywnej aury wokół polskiej piłki" - powiedział ojciec Wojciecha Szczęsnego. W pewnym momencie między nim a Tomaszewskim doszło do ostrzejszej wymiany zdań. Powód? Spekulacje wokół atmosfery w kadrze. Szczęsny szybko odniósł się do tych słów. Nie chciał przesądzać sprawy, ale końcówka jego wypowiedzi zabrzmiała dość złowrogo. Przynajmniej dla Czesława Michniewicza. "Czy nasi piłkarze się zbuntowali, to dopiero się okaże. Wypowiedzi przed kamerą nie są żadnym rodzajem aprobaty ani buntem. Czy faktycznie się zbuntowali, dowiemy się dopiero po tym, jak sprawy będą wyglądały po nowym roku. Jeżeli naprawdę się zbuntowali, to Michniewicza już nie ma" - ocenił. Tymczasem trudno oprzeć się wrażeniu, że samemu selekcjonerowi puszczają nerwy, co tylko prowokuje następne spekulacje. Na pomeczowej konferencji prasowej alergicznie zareagował na pytanie Wojciecha Górskiego z Interii z prośbą o komentarz do słów Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego. Nie chciał się do nich odnieść. Być może dlatego, że wcześniej nie słyszał tych wypowiedzi. Tak czy inaczej cała sytuacja zdawała się mocno go wzburzyć. Trudno oczekiwać, że tego typu personalne wycieczki pomogą w budowaniu dobrej aury wokół reprezentacji i w samej szatni... Burza wokół Michniewicza. Kulesza komentuje. Co z kontraktem selekcjonera?