Jake Wightman po świetnym występie na dystansie 1500 m zagwarantował sobie tytuł mistrza świata. Przed rywalizacją to raczej Jakob Ingebrigtsen stawiany był w roli faworyta do zdobycia złotego medalu. Kolejny raz kibice przekonali się, że w sporcie nic nie jest oczywiste i nie warto rozdawać medali przed dobiegnięciem zawodników do mety. Norweg ostatecznie uplasował się na drugim miejscu, ale wejście nie na najwyższy stopień podium miało dla niego słodko-gorzki smak. W wywiadzie dla NRK utytułowany biegacz przyznał, że trudno jest mu się cieszyć. Ingebrigtsen: "Głupio to mówić" "To żenujące być tak dobrym, a jednocześnie być tak cholernie złym. Jest mi przykro" - wyznał mistrz olimpijski. Czytaj też: Trener Adrianny Sułek wie, co zrobić po ostrych wypowiedziach podopiecznej "Głupio to mówić. Srebro mistrzostw świata to niesamowicie duża rzecz do osiągnięcia, ale jednocześnie biją mnie ludzie gorsi ode mnie. Jestem sobą rozczarowany" - powiedział jeszcze 21-latek. To już drugi srebrny medal mistrzostw świata Ingebrigtsena w tym roku. Podczas światowego czempionatu w hali w Belgradzie przegrał z Samuelem Teferą.