To było wspaniałe zakończenie lekkoatletycznego czempionatu globu. 23-letni Szwed bezapelacyjnie wygrał konkurs skoku o tyczce po drodze najpierw rozprawiając się z rekordem mistrzostw (nowy przez chwilę wynosił 6,06), a potem, idąc za ciosem, ustanowił rekord świata (6,21). "Nie myślałem o nim za dużo. Zazwyczaj on zawsze siedzi z tyłu mojej głowy, ale dzisiaj przede wszystkim bardzo chciałem wygrać" - przyznał Duplantis. I zrobił to w najlepszym możliwym stylu. Rywale nie doskoczyli do sześciu metrów. Amerykanin Chrs Nilsen i Filipińczyk Ernest Obiena osiągnęli obaj 5,94. Lekkoatletyczne MŚ. Armand Duplantis pobił rekord Serhija Bubki "Zaczynasz odczuwać trochę presji, kiedy pozostajesz sam w rywalizacji na całym stadionie. To wielki zaszczyt, kiedy ludzie wstają, gdy jeszcze tylko ty zostałeś" - powiedział Szwed, a tak było tym razem. Duplantis pobił jeszcze jedno osiągnięcie - w liczbie skoków sześciometrowych. Dotychczas najlepszy był Bubka (46 takich prób), ale teraz już prowadzi Szwed (48) i raczej wcale nie zamierza się zatrzymywać. To najlepszy w tym momencie tyczkarz na świecie. Od mistrzostw Europy 2018 w Berlinie w najważniejszej imprezie został pokonany tylko raz, w 2019 w Dausze. W Eugene zdobył więc swój pierwszy tytuł mistrza globu.