Maciej Staręga do mety kwalifikacji sprintu dotarł ze stratą 18,92 sek. do najszybszego w nich Norwega Erika Valnesa. Dopiero kiedy Polak dotarł do dziennikarzy, to wyjaśnił skąd tak duża strata i odległe miejsce - 49. MŚ: Pierwsze medale rozdane, kolejny triumf Klaebo Wielkich pech Polaka w Planicy. Splot nieszczęśliwych zdarzeń - Nastawiałem się na ten start, a kompletnie to się nie poukładało. Złamałem kijek na podbiegu i tak się skończyła moja przygoda. Trener był dość blisko i dał mi ten kij. Do tego, jak mi go podawał, to się wywrócił. W jednym momencie nawarstwiło się mnóstwo niesprzyjających sytuacji. Gdyby nie to, to mógł być ćwierćfinał. To jest jednak gdybanie - powiedział Staręga w rozmowie z Interia Sport. W niedzielę naszych biegaczy czeka rywalizacja w sprincie drużynowym techniką dowolną. Trener Lukas Bauer będzie miał twardy orzech do zgryzienia, bo kandydatów jest trzech. W tej konkurencji Polacy mają szanse na dobry wynik. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport