Daniel-Andre Tande śmiało może zostać nazwany weteranem wśród skoczków narciarskich. Mimo wielu kontuzji i nawracających problemów zdrowotnych 29-letni Norweg pozostaje nieugięty - nie planuje przejścia na emeryturę w najbliższym czasie, a co więcej jest głodny kolejnych sukcesów. Nic więc dziwnego, że utytułowany skoczek ma mocno mieszane uczucia po mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym w Planicy. Koszmarny pech Kamila Stocha. Tego nie było od lat! Ważne słowa Polaka Daniel-Andre Tande szczerze po MŚ w Planicy. "Wiem, jak wyglądają moje skoki" 29-latek choć znalazł się w sześcioosobowej kadrze mężczyzn, nie miał okazji wystartować w ani jednym konkursie w Słowenii. W podobnej sytuacji znalazł się jego kolega Robert Johansson. Panowie mogli więc jedynie trzymać kciuki za pozostałych kadrowiczów, którzy w sobotnie popołudnie wywalczyli srebrne medale w konkursie drużynowym. W rozmowie z norweskim "Dagbladet" Tande wprost skomentował decyzję trenera Alexandra Stoeckla o niedopuszczeniu go do zawodów w Planicy. Przyznał, że wie, dlaczego nie dane mu było walczyć o medale na tak dużej imprezie. Planica dla Daniela-Andre Tande zawsze będzie wyjątkowym miejscem. I to nie w dobrym tego słowa znaczeniu. 25 marca 2021 roku podczas Pucharu Świata w Planicy Norweg zaliczył okropny wypadek podczas serii próbnej. Jego stan był na tyle zły, że został on wprowadzony w śpiączkę. Nikt wówczas nie spodziewał się, że kiedykolwiek jeszcze będziemy mieli okazję zobaczyć byłego mistrza świata w lotach na skoczni. Tande udowodnił jednak, że ma niezwykle silny charakter i już kilka miesięcy po wypadku wrócił do treningów. Popchnięty Granerud nagle przerwał wywiad! Po chwili zaskoczył wszystkich Afera w Planicy! Mistrz świata grzmi o oszustwie. FIS musi przepraszać