Mistrzostwa świata w Planicy to najważniejsza impreza w kalendarzu skoków narciarskich w tym sezonie. Walka o medale zaprzątnęła głowy zawodników tak mocno, że wielu z nich odpuściło sobie występ w zawodach Pucharu Świata w Rasnovie, by lepiej przygotować się do czempionatu. Zmagania mężczyzn rozpoczęły się kapitalnie dla polskiej kadry, a konkretnie dla Piotra Żyły, który zdobył złoty medal na obiekcie normalnym i w ten sposób obronił tytuł wywalczony dwa lata temu w Oberstdorfie. O ile jednak nasi fani mają powody do zadowolenia, o tyle nie mogą tak powiedzieć o sobie organizatorzy mistrzostw świata w Planicy, które... nie cieszą się zainteresowaniem fanów. Nie licząc rzecz jasna tych, którzy zasiadają przed telewizorami. MŚ w Planicy. Organizatorzy zawiedzeni niską frekwencją Obiekty zmagań w Słowenii często świecą pustkami. Dało się to zauważyć między innymi podczas rywalizacji w skokach narciarskich. Nie wiadomo, ile kibiców dokładnie weszło na skocznie. Organizatorzy mierzą tylko ogólną liczbę fanów, którzy wchodzą do doliny, bez podziału na poszczególne konkurencje/zawody. Nie kryją jednak, że są zawiedzeni frekwencją na trybunach. - Liczba widzów nie jest taka, jaką byśmy chcieli. Ale to wynika z wielu czynników. To mistrzostwa, które trwają dwa tygodnie. Słoweńcy pracują w ciągu tygodnia. Spodziewaliśmy się więcej ludzi w weekendy, ale tutaj też nie spełniły się nasze oczekiwania. Musimy wszystko wspólnie przeanalizować po imprezie, aby zobaczyć, czy nie popełniliśmy błędów. Musimy przyjrzeć się między innymi temu, jak promowaliśmy się w Skandynawii, Austrii i Polsce. To są dla nas ważne rynki - powiedział Tomi Trbovc, kierownik ds. komunikacji MŚ w Planicy, cytowany przez portal Dagbladet.no. Zobacz także: Skoki narciarskie: MŚ w Planicy. Wielka afera po medalu Piotra Żyły. Posypały się gromy. Jest reakcja dyrektora PŚ Skoki narciarskie. Halvor Egner Granerud wprost o pustkach na trybunach. "To dziwne" Zdziwiony takim obrotem spraw jest Halvor Egner Granerud - lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. - Kiedy są mistrzostwa świata i pustki tak "błyszczą" na trybunach, jest to bardzo dziwne uczucie. Konkurs na normalnej skoczni to zawody z jedną z najmniejszych frekwencji w tym sezonie. Wygląda na to, że organizatorzy źle dobrali sposób wyceny biletów - stwierdził Norweg, który nie dziwi się, że w takich okolicznościach niewielu decyduje się na przyjazd do Planicy. Jest to bowiem spory wydatek, zwłaszcza w przypadku kilkuosobowej rodziny. - Myślę, że to wielka szkoda, że mistrzostwa świata nie stały się festiwalem folkloru, jakiego można się było spodziewać. Rozmawiałem o tym m.in. ze Słoweńcami i Stefanem Kraftem. Myśleliśmy, że będzie tu więcej ludzi - przyznał Halvor Egner Granerud.