Dla zawodnika z Ukrainy to naprawdę wyjątkowy sezon. Jewhen Marusiak był największą sensacją konkursu Pucharu Świata w lotach narciarskich w Bad Mitterndorf (HS-235), gdzie został pierwszym zawodnikiem z tego kraju od 13 lat, który zdobył punkty PŚ, a do tego pobił narodowy rekord, skacząc 210 metrów. Skoki narciarskie: "Piotrek to chodząca komedia" - To niesamowite uczucie. Aż trudno to określić. Tylko ja sam wiem, co to dla mnie znaczy. Brakuje mi słów, by o tym mówić - mówił wtedy 22-latek, który sam nie mógł zrozumieć, co się u niego odblokowało. Później jednak było jeszcze lepiej, bo 12 lutego wygrał konkurs Pucharu Kontynentalnego w Klingenthal, zostając pierwszym w historii skoczkiem z Ukrainy, który zwyciężył w zawodach tej rangi! W rozmowie z portalem Versii.if.ua, którą opublikował u siebie serwis "Skijumping.pl", opowiadał o początkach swoich skoków. Kiedy zaczynał, jego rodzice o tym nie wiedzieli. Później, gdy złamał nogę, zabronili mu skakać, ale ostatecznie przekonali się do tej dyscypliny i teraz traktują jego starty bardzo poważnie. Marusiak opowiedział również o tym, jak odnajduje się w środowisku skoczków i kogo darzy największą sympatią. - Najzabawniejsi są Yukiya Sato z Japonii i Piotr Żyła z Polski. Piotrek to chodząca komedia. Zawsze jest bardzo wesoły: tu coś śmiesznego zrobi, tam coś śmiesznego powie, zawsze tworzy pozytywny nastrój - powiedział Marusiak cytowany przez "Skijumping.pl". Czytaj także: Zamieszanie wokół polskiej kadry w Planicy. Trener zareagował "Chciałbym już pokoju, bo to straszne, co się dzieje" Marusiak pochodzi z Krzyworówni w obwodzie iwanofrankiwskim. Kiedyś te tereny należały do Polski, ale - jak przyznał skoczek - on nie ma polskiego pochodzenia. - Bardzo bym chciał, ale niestety nie mam - powiedział, nawiązując do obecnej sytuacji w jego kraju. Ze względu na to, co dzieje się w Ukrainie, zawodnik trenuje najczęściej w Słowenii i w Polsce. Przyjeżdża jednak do domu, bo jak przyznał, w rejonie, z którego pochodzi nie czuć tak bardzo tej straszliwej wojny. - Chciałbym już pokoju, bo to straszne, co się dzieje. Na razie nie wzywali mnie na wojnę, więc mogę skakać - mówił Marusiak.