Dominik Bury bieg na 15 km rozpoczął znakomicie. Na drugim pomiarze czasu, na 2,2 km, miał siódmy wynik. Po jednej trzeciej dystansu był już w trzeciej "10". Wraz z każdym kolejnym kilometrem było tylko gorzej. Justyna Kowalczyk-Tekieli bez ogródek o MŚ. "Coś jest nie tak" Bóle wszystkiego i psychiczne wyniszczenie - Nie szarżowałem. Ruszyłem z głową. Dlatego jestem zaskoczony tym, że miałem siódmy czas na samym początku. Takim tempem powinienem przebiec normalnie i do tego jeszcze z mocną końcówką. Taktycznie - moim zdaniem - było w porządku, ale chyba zabrakło sił - powiedział 26-latek. - W czasie tego biegu miałem chyba bóle wszystkiego. Psychicznie to też nie było dla mnie łatwe, bo nie mogłem walczyć z zawodnikami, z którymi rywalizuję bez problemu. Kiedy doszedł mnie Niemiec Jonas Dobler, odrabiając 30 sekund, to wiedziałem, że to nie znaczy nic dobrego. Chciałem się go utrzymać, ale pobiegłem z nim chyba tylko kilometr. Potem zabrakło sił - dodał. Bury przed mistrzostwami świata mówił, że dla niego właśnie bieg na 15 km "łyżwą" będzie tym najważniejszym. Swoimi startami w tym sezonie wysyłał sygnały, że może powalczyć o dobre miejsce. - Miejsce "20" było dla mnie minimum w tym biegu. To jest jednak sport wytrzymałościowy i wszystko się może zdarzyć. Chyba zbyt wcześnie podbiłem formę i ta była tuż przed mistrzostwami świata. Czuję teraz i czułem to już w sprincie drużynowym, że nie ma takiej świeżości. Szkoda. Jest mi smutno. Nic z tym nie zrobię. Trzeba zapomnieć o tym biegu - mówił Bury. Polska czeka na taki występ od 30 lat Ostatnim Polakiem, który w biegu dystansowym był w "30" w MŚ był w 1993 roku w Falun Wiesław Cempa. Zajął on wówczas 26. miejsce w biegu na 50 km techniką dowolną. Na kolejny taki start przyjdzie nam poczekać następne dwa lata. - Nie mam pojęcia, co się stało na dystansie. Chciałem dać z siebie wszystko i byłem bardzo skupiony przed tym startem. Myślałem, że będzie lepiej, a tymczasem wyszło o wiele gorzej niż się spodziewałem - przyznał Bury. Zapytany o warunki na trasie, bo od rana prószył śnieg, odparł: - Dobrze, że trochę zmroziło trasę. Dzięki temu nie było tak miękko jak w poprzednich dniach. Śnieg był jednak wolny, bo to był świeży opad. To nie było jednak dobre połączenie z tym mokrym śniegiem, który już zalegał na trasach - zakończył Bury. Nasz zawodnik był przewidziany do startu w niedzielnym biegu masowym na 50 km techniką klasyczną. O ile, przed startem na 15 km "łyżwą" był pełny zapału do tego występu, o tyle po nim, chęci u Burego są coraz mniejsze. Ma na ten temat rozmawiać jeszcze z trenerem Lukasem Bauerem. Na spokojnie, kiedy opadną emocje. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport