Dla Izabeli Marcisz to drugi wynik w historii jej występów w mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym w biegach dystansowych. Lepiej było cztery lata temu w Seefeld, kiedy to była 27. w biegu łączonym (7,5 km techniką klasyczną + 7,5 techniką dowolną). - Ten bieg dał mi już trochę w kość. Liczyłam, ale pewnie też wszyscy liczyli, na więcej. Z drugiej strony to jeden z moich najlepszych biegów w mistrzostwach świata - powiedziała 22-latka. Brutalnie na czerwonej Marcisz całkiem dobrze rozpoczęła bieg. Problemy zaczęły się, kiedy z czerwonej trasy wbiegła na czerwoną. - Byłabym zadowolona z miejsca w "20". Końcówka biegu była jednak dla mnie brutalna. Zabrakło mi po drodze jednego zjazdu. Jak zaczęłam podbieg, to jeszcze było super. Wyglądało to fajnie technicznie. W pewnym momencie jednak przyszedł kryzys. Próbowałam się jeszcze złapać Włoszki Franceski Franki, ale to już było trochę za dużo. W tej drugiej części trasy, kiedy przeszłyśmy na czerwoną, były niemal same podbiegi - tłumaczyła Marcisz. Zawodniczka ta jest przewidziana do startu w sobotnim biegu na 30 km techniką klasyczną. - Mam nadzieję, że trener jednak zmieni zdanie, bo czuję się już mocno zmęczona - zakończyła Marcisz. Mistrzynią świata została Amerykanka Jessica Diggins, która wyprzedziła dwie Szwedki Fridę Karlsson i Ebbę Andersson. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport