Piotr Żyła nie rozmawiał z dziennikarzami po środowych treningach. Nie czuł się najlepiej i narzekał na ból głowy. Wyglądał niewyraźnie. Wieczorem stawił się ceremonii medalowej w centrum Kranjskiej Gory, gdzie odbierał złoto za triumf na normalnej skoczni, ale trener Thomas Thurnbichler wydał zakaz rozmów z zawodnikiem. Ten przystanął jednak przy dziennikarzach ledwie na kilka sekund. Piotr Żyła zaczyna "rozpalać ogień" - W środę miałem naprawdę zły dzień. Nie bardzo wiedziałem, co się dzieje. To był chyba kac po sobocie. W czwartek czułem się już dobrze. Jest zatem z czego budować dobrą dyspozycję. Można zacząć rozpalać ogień - mówił Żyła. - Ten pierwszy skok był bardzo fajny, ale w drugim zabrakło nie sił, ale metrów - śmiał się 36-latek, który przyznał, że w czwartek nie skakał na 100 procent. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport