Patrząc na formę wszystkich zawodników, Polacy mają realną szansę na to, aby w konkursie drużynowym w Planicy stanąć na podium, a może nawet powalczyć o coś więcej. Thomas Thurnbichler jest zdania, że jego podopieczni są w stanie zdobyć nawet złoto. Każde miejsce na podium oznaczałoby dla polskich skoków znakomite i historyczne mistrzostwa świata - w każdym z trzech konkursów przynajmniej jeden z naszych reprezentantów zdobyłby medal. Reprezentacje tego roku są bardzo silne, więc konkurs drużynowy zapowiada się bardzo emocjonująco. Thurnbichler podał kolejność skoczków. Zaskoczył! Wiemy już, w jakim składzie i w jakiej kolejności "Biało-Czerwoni" przystąpią do drużynówki w Planicy. Lista nazwisk jest dokładnie taka, jakiej mogliśmy się spodziewać, biorąc pod uwagę formę naszych skoczków. Zaskoczenie pojawia się dopiero, gdy spojrzymy na ustaloną kolejność. W pierwszej grupie skoczy Kamil Stoch, który w końcu odzyskał swoją świetną formę i w piątkowym konkursie indywidualnym na tej skoczni uplasował się na czwartym miejscu. To znakomity wynik, choć jest to oczywiście najbardziej "niechciana" lokata dla zawodnika. Polak był o włos od zdobycia medalu. Jako drugi z Polaków swój skok odda Piotr Żyła - mistrz świata ze skoczni normalnej. W piątek natomiast zajął 9. miejsce. Po nim zobaczymy skok Aleksandra Zniszczoła, który w konkursie indywidualnym był 23. W rundzie ostatniej skakać będzie Dawid Kubacki - brązowy medalista właśnie z tego obiektu. Thomas Thurnbichler uznał, że takie rozwiązanie będzie najlepsze dla reprezentacji. Część kibiców nie kryła zaskoczenia takim wyborem. Sądzą oni, że kolejność: Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł, Kamil Stoch, Dawid Kubacki byłaby optymalna. Oczywiście, jest to istotna sprawa pod kątem strategicznym, ale ostatecznie o wszystkim zadecyduje dyspozycja i, oby w jak najmniejszym stopniu, warunki atmosferyczne.