Piotr Żyła kilka dni temu został mistrzem świata na normalnej skoczni. Teraz zawody zakończył na dziewiątej pozycji. Od pierwszego skoku wiślaninowi nie było po drodze z Bloudkovą Velikanką. Jeden skok wychodził super, a kolejny słabiej. I tak w kółko. Do tego doszły drobne problemy zdrowotne 36-latka, które na szczęście udało się opanować przed konkursem na dużej skoczni. Piotr Żyła: mój organizm nie był na to gotowy - Noga mi nie podawała. Czułem się dobrze, ale chyba zabrakło mi spokoju. Może zbyt nerwowo podszedłem do tego konkursu. Czegoś innego spodziewałem się po pierwszej serii. Popełniłem błąd. Drugi skok był trochę lepszy, ale brakowało mi oddania z progu. Nie nakręciło mnie dobrze i leciałem za nartą, przez co się męczyłem - analizował Żyła. Wiślanin przyznał, że przed konkursem na dużej skoczni nie był w stanie wprowadzić się w swój świat. - Mój organizm musi być gotowy na to. Tym razem nie był. Jeśli tylko trochę brakuje, to ciężko jest osiągnąć ten stan - zakończył. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport