Wiadomo już, że żaden Norweg nie wywalczy indywidualnie złotego medalu na mistrzostwach świata w Słowenii. Przed rozpoczęciem imprezy w gronie głównych faworytów stawiany był aktualny lider Pucharu Świata, Halvor Egner Granerud. 25-latek od kilku tygodni imponuję bowiem formą. Jednak sportowiec ani razu nie stanął na podium w Planicy. Po pierwszym konkursie wściekły stwierdził w mediach, że zawody były "parodią skoków narciarskich". Dziś zapewnie też nie będzie miał powodów do zadowolenia. Rywalizację ukończył na 7. pozycji. Trzy oczka niżej uplasował się z kolei Johann Andre Forfang. Podopieczny Alexandra Stoeckla w mocnych słowach skomentował to, co działo się na skoczni. Uważa, że został skrzywdzony przez sędziów. Niesamowity "triumf" Polaków. Genialne wieści! To może oznaczać tylko jedno MŚ w Planicy. Norweg nie zamierzał gryźć się w język po zawodach. Padły mocne słowa Eksperci po pierwszym skoku Forfanga stwierdzili, że zawodnik zasługiwał na wyższe oceny za styl. Sam sportowiec odniósł się po konkursie do sytuacji z notami i przy okazji wbił szpilę sędziom. Przyznał, że punkty za skok wpłynęły na pozycję, którą zajął w konkursie. Zagraniczni dziennikarze dodali również, że warunki, szczególnie w końcówce pierwszej serii odgrywały dużą rolę. Z mocnym wiatrem nie poradzili sobie czołowi zawodnicy, którzy celowali w medale na MŚ. Stefan Kraft i Anze Lanisek ze zrezygnowaniem machali rękami po oddanych skokach. Halvor Egner Granerud rozczarowany po konkursie. Padły mocne słowa