Izabela Marcisz na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym w Planicy szykowała się na występ na 10 km "łyżwą". To miał być dla niej najważniejszy start w tej imprezie. Nasza zawodniczka liczyła na dużo lepszy występ, a zakończyło się na 29. lokacie. Marcisz zadowolona była jednak ze startu w sprincie techniką klasyczną, w którym - gdyby nie wątpliwa dyskwalifikacja - zajęłaby 23. miejsce. Najwyższe w karierze na MŚ. Poza tym, razem z Weroniką Kaletą, zajęła dziewiąte w sprincie drużynowym techniką dowolną. MŚ Planica 2023. Izabela Marcisz dumna z siebie Marcisz długo zastanawiała się nad tym, czy wystąpić w biegu na 30 km, bo odczuwała już zmęczenie. Nie tyle fizyczne, ile też psychiczne. Przecież od dawna nie była w domu, bo z jednej imprezy przeskoczyła od razu na drugą. - Miałam świadomość tego, że nie jestem przygotowana do walki na 30 km. W Polsce gorsze wyniki są odbierane bardzo negatywnie, dlatego wolałam uniknąć tego, bo wiedziałam, że nie będzie mnie stać na walkę z czołówką. Wystąpiłam jednak i jestem dumna z siebie, że dobiegłam, bo po drugim kole było bardzo ciężko. Miałam straszny kryzys - mówił Marcisz. Trzeba przyznać, ze warunki na trasie były bardzo trudne. Po wielu dniach w Planicy pojawiło się słońce. Temperatura powietrza w czasie biegu sięgała 10 stopni Celsjusza. "Brutalny kryzys" Polki - Cieszę się, że trener miał jedną nerkę z piciem w zapasie, bo inaczej byłoby bardzo trudno. Do tego po drugim kole zmieniłam narty i dużo mi to dało. Miałam już zapchaną strukturę w nartach. I od razu było lepiej. Pokazałam dzisiaj charakter. I z tego się cieszę, bo cała ekipa była pewna, że po drugim kole zejdę z trasy, a jednak przełamałam się i nawet poprawiałam lokaty - tłumaczyła Marcisz. - To był bardzo trudny bieg dla Izy. Rozgrywał się niemal w letnich warunkach. To nie był dla niej docelowy start. Wspierałem jej pewność siebie i ostatecznie wystąpiła. Zajęła 33. miejsce i nie jest to zły wynik. Już na pierwszym okrążeniu Iza nie wyglądała dobrze, ale mówiłem jej, żeby trzymała swoje tempo, a nie skupiała się na trzymaniu pierwszej grupy za wszelką cenę. Na drugim kole zdecydowałem się przygotować dla niej dodatkowe picie. Jak ją zobaczyłem na tym drugim okrążeniu, to byłem pewny, że nie dobiegnie do mety, bo miała brutalny kryzys. Walczyła jednak dzielnie i osiągnęła metę. To mnie bardzo cieszy - mówił Lukas Bauer, trener polskiej kadry w biegach narciarskich. Teraz Marcisz wraca do domu, by trochę odpocząć. Potem ma w planie starty w Pucharach Świata w Lahti i Falun. Na koniec sezonu, pod koniec marca, wystąpi w swoich pierwszych mistrzostwach świata wojskowych. - Bardzo się cieszę, że będę reprezentować Wojsko Polskie w tej imprezie jako szeregowa. Tam wystąpię w sprincie drużynowym z Moniką Skinder, a także w biegu na 10 km "łyżwą" - zakończyła Marcisz. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport