Kamil Stoch w pierwszej serii treningowej skoczył najdalej ze wszystkich zawodników - 99,5 m - ale dało mu to siódme miejsce. Przy lądowaniu miał jednak duże problemy. Niepewna sytuacja Kubackiego. Może go zastąpić młody talent Kamil Stoch wygładził skocznię, bo... zapomniał - Eee tam, wygładziłem tylko skocznię - śmiał się nasz mistrz, który wrócił do skakania po przerwie, jaką zaaplikował mu trener Thomas Thurnbichler. - Niezbyt często trenujemy na tym obiekcie i zapomniałem o tym, że tutaj do lądowania podchodzi się z wysoka. To stanowi trudność na tej skoczni. Wylatuje się dość wysoko nad bulą i wydaje się, że skoczy się bardzo daleko, ale nagle ten zeskok zbliża się bardzo szybko i wtedy trzeba błyskawicznie reagować - dodał. Na twarzy Stocha pojawił się uśmiech po treningach, ale jednak Polak nie był do końca zadowolony ze swoich prób. W drugiej serii treningowej był 16., a w trzeciej 11. - Cieszę się, że jestem na tych mistrzostwach świata i robię to, co lubię. Natomiast nie jestem do końca zadowolony z tego dnia, bo moje skoki nie były super. Nie czerpałem z nich tak dużej energii, jakbym chciał. To był jednak pierwszy solidny dzień treningowy. To chyba dobrze, że nie do końca cieszę się z takich prób, bo gdybym tym się zadowolił, to by znaczyło, że nic więcej nie chcę osiągnąć, a wciąż chcę się poprawiać - tłumaczył Stoch. Mistrz czuje się jak debiutant Dla naszego znakomitego skoczka to dziesiąte mistrzostwa świata w karierze. - Myślałem, że mi tort przywieziecie z tej okazji - śmiał się zawodnik z Zębu, dodając: - Gdybyście mi o tym nie przypominali, to nawet bym o tym nie wiedział, bo dalej czuję się tak, jakbym debiutował w mistrzostwach świata. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport