W mistrzostwach świata, każdy kraj, ma prawo wystawić czterech skoczków. Państwo, z którego pochodzi aktualny mistrz świata, ma dodatkowe miejsce. Tak było w przypadku Polski, na skoczni normalnej. Tytułu bronił Piotr Żyła, dlatego do kwalifikacji mogła przystąpić piątka zawodników. Za dwa lata będzie tak samo, bo Żyła obronił mistrzostwo świata. Na dużym obiekcie Polacy nie mają już takiego komfortu. W 2021 roku, mistrzem świata został bowiem Stefan Kraft i to Austriacy będą mieli miejsce dla piątego skoczka. Trener Polaków, Thomas Thurnbichler, musiał więc zrezygnować z jednego zawodnika. Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch byli właściwie pewni występu. Zniszczoł i Wąsek rywalizowali o jedno miejsce. Zdecydowały treningi O ostatnie miejsce rywalizowali Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek. O tym, który z nich wystartuje, decydowały trzy serie treningowe. W środę lepszy okazał się Zniszczoł, który zajmował 11., 14. i 25. miejsce. Wąsek tylko w tej ostatniej próbie wygrał z kolegą z kadry, zajmując 22. pozycję. Wcześniej plasował się na 25. i 45. lokacie. W efekcie trener Thurnbichler zdecydował, że w składzie na kwalifikacje na dużej skoczni znajdzie się Aleksander Zniszczoł. Co ciekawe, na skoczni normalnej to Wąsek znalazł się wyżej od Zniszczoła. Ten pierwszy zajął 16., a drugi 20. miejsce. Jednak, dzięki dobrej postawie w treningach na dużym obiekcie, to Zniszczoł wystartuje w kwalifikacjach.