Kamil Stoch na mistrzostwach świata w Planicy powtórzył swoje miejsca z konkursów indywidualnych Igrzysk Olimpijskich sprzed roku. W Pekinie również był szósty i czwarty. Na dużej skoczni w Słowenii do podium zabrakło mu 4,1 punktu, a brązowy medal zdobył Dawid Kubacki. Zawodnik z Zębu nie mógł nie być smutny w wywiadzie przed kamerami Eurosportu. - Było solidnie, oddałem skoki na wysokim poziomie. Cieszę się, że potrafiłem oddać takie próby właśnie na zawodach, bo o to walczyłem w ostatnim czasie. Czwarte miejsce to super wynik i nie powinienem teraz lamentować, natomiast po tych dwóch próbach liczyłem na więcej. To była dobra robota i mogła być nagrodzona trochę wyżej - przyznał. Stoch tuż za podium MŚ. "Cały czas czegoś brakuje" Po nieco słabszym finałowym skoku Ryoyu Kobayashiego wydawało się, że Japończyk może wylądować na niższym miejscu i "podarować" brąz Stochowi, lecz 26-latek ostatecznie zdobył srebro. - Nie można liczyć na to, że ktoś się potknie. Trzeba liczyć na swoje umiejętności. Widocznie ten mój poziom jest wysoki, ale w tym sezonie odstawałem od ścisłej czołówki. Nie stawałem na podium Pucharu Świata i tutaj tez tego nie zrobiłem, cały czas czegoś brakuje. Jest zawód, wiem że zrobiłem super robotę. Ten sezon jest inny od poprzedniego, moja forma została zbudowana na zupełnie innych podstawach i mogę czuć się pewnie - powiedział. W sobotę przed Polakami rywalizacja drużynowa. Gdyby wziąć pod uwagę wyniki z piątku, zdobyliby oni mistrzostwo świata, choć rywale nie mieli dużych strat. - Sama nadzieja na medal nie ma nic do rzeczy. Myślę, że nie będzie jednak jutro ciasno - zakończył Stoch, przekazując niejako kibicom, że mogą mieć wysokie oczekiwania.