Janne Ahonen wciąż zaskakuje swoich kibiców. Były rywal Adama Małysza, mimo że zakończył karierę sportową w 2018 roku, nadal nie wyklucza powrotu do rywalizacji. W ubiegłym roku utytułowany Fin znalazł się na liście startowej zawodów krajowego czempionatu. 45-latek wywalczył brązowy medal. Teraz mężczyzna próbuje swoich sił w telewizji. Na MŚ w Planicy pełni rolę eksperta. "Człowiek maska" ostatnio publicznie ogłosił, że nie zastanawia się nad wznowienim swojej kariery. Mężczyzna z mediach zabrał również głos w spawie aktualnego stanu fińskich skoków i... wbił szpilę byłemu trenerowi. Norwegowie drążą przed konkursem o Graneruda. Wymowny komentarz Kubackiego Janne Ahonen nie zamierzał gryźć się w język. Co za słowa o legendzie Reprezentanci Finlandii od dobrych kilkunastu lat nie odgrywają pierwszoplanowych ról w Pucharze Świata. Najlepiej podczas sobotniego konkursu w Planicy spisał się Antti Alto (24. miejsce). W czołowej trzydziestce znalazł się również Niko Kytosaho, który zakończył zmagania na 27. pozycji. Vilho Palosaari i Eetu Nousiainen nie awansowali do drugiej serii. Z postawy skoczków na MŚ nie był zadowolony Ahonen, który zrzucił winę za wyniki sportowców na Kojonkoskiego. 59-latek, który w ubiegłym roku został koordynatorem ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w fińskim związku narciarskim, z nadzieją patrzy w przyszłość. Uważa, że niebawem Finowie mogą zaskoczyć w Pucharze Świata. Jego zdaniem, zawodnicy spisują się teraz znacznie lepiej. "Borykamy się z problemami od 10-15 lat. Czujemy jednak, że robimy małe kroki w przód. Ale to zajmie trochę czasu"- tłumaczył. Ahonen z kolei twierdzi, że skoczkowie nie powinni zadowalać się odległymi lokatami i byciem jedynie częścią drużyny narodowej. Andreas Widhoelzl drąży po triumfie Piotra Żyły. "Mam nadzieję, że będzie naprawdę sprawiedliwie"