Piotr Żyła, który bronił złota wywalczonego przed dwoma laty w Oberstdorfie, po pierwszej serii zajmował dopiero trzynaste miejsce. W finale ustanowił jednak lotem na 105. metr rekord skoczni, a ostatecznie nikt do jego wyniku nawet się nie zbliżył. 35-latek stanął na najwyższym stopniu podium, a gdy zdał sobie sprawę z tego, czego dokonał, nie posiadał się ze szczęścia. Krzyczał i płakał w euforii, a jego radość podzielali koledzy z kadry. Niezwykle cieszył się również trener, Thomas Thurnbichler, który już w pierwszym sezonie pracy z "Biało-Czerwonymi" fetować może złoto MŚ. A przecież to wcale nie musi być koniec, bowiem rywalizacja mężczyzn tak naprawdę dopiero się rozpoczęła. - To jeden z najbardziej emocjonujących momentów w moim sportowym życiu, nigdy czegoś takiego nie przeżywałem. Jestem szczęśliwy - komentował przed kamerą "Eurosportu". Długa lista rozczarowanych. Sandro Pertile reaguje Podczas, gdy Polacy i Niemcy (zajęli dwa kolejne miejsca na podium - drugi był Andreas Wellinger, a trzeci Karl Geiger) świętowali, wiele innych ekip przełknąć musiało gorycz porażki. Ryoyu Kobayashi po pierwszej serii był dopiero 15., a w finale został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon. Halvor Egner Granerud zmagania zakończył tuż za pierwszą dziesiątką, na 11. pozycji. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata przyznawał, że jego zdaniem plany pokrzyżowały mu w głównej mierze warunki na skoczni. "11. miejsce jest rozczarowujące, najgorsze w tym sezonie, ale nie mogę nic zrobić z pogodą i wiatrem. Mam kontrolę jedynie nad swoimi skokami, które były dobre" - ocenił. Austriak Michael Hayboeck stwierdził, że konkurs "nie był do końca sprawiedliwy", a media w jego kraju pisały o "wietrznej loterii". Lista rozczarowanych na wymienionych się jednak nie kończy. Także kolega z kadry Graneruda, Kristoffer Sundal, który zajął 21. miejsce nie krył rozgoryczenia. "To totalne szaleństwo" - To totalne szaleństwo, skakać w takich warunkach, kiedy inni skaczą z kompletnie odmiennych - mówił, cytowany przez "NRK", odnosząc się do skoku na 91. metr w finale, za który otrzymał ponad 11 punktów bonifikaty za wiatr. Wtórował mu były zawodnik, a obecnie ekspert telewizyjny, Johan Remen Evensen. - Nie ma jak walczyć z najlepszymi przy takich warunkach. Kiedy wiatr waha się od korzystnego do tego w plecy nie da się rywalizować, gdy trafi się na ten drugi - ocenił. Na głosy niezadowolenia zareagował dyrektor Pucharu Świata, Sandro Pertile. Cytowany przez to samo źródło stwierdził, że choć rozumie frustrację skoczków, niewiele może się zmienić. - Tak to jest, kiedy uprawiamy sport na świeżym powietrzu - mówił. - Nie wydaje mi się, by w rywalizacji "na zewnątrz" można było zrobić coś innego. Musimy zbudować hale, by wyeliminować czynnik wiatru - dodawał. Skomentuj sukces Piotra Żyły!