Dawid Kubacki był ósmy w kwalifikacjach. Po tym starcie najbardziej cieszył się z tego, że mógł wreszcie pojawić się na skoczni. Co za powrót Ammanna! Kapitalna próba legendy, kibice pod wrażeniem Dawid Kubacki: martwiłem o to, czy w ogóle będę mógł skakać w Planicy Jak się pan czuje? To chyba najważniejsze pytanie dnia? - Nie jest źle. To, że zjawiłem się na skoczni i mogłem skakać, to jest najlepszy wyznacznik tego, co udało się u mnie poprawić, bo dwa dni temu nie byłem w stanie chodzić. Jestem bardzo zadowolony z tego, że mogłem oddać dwa skoki i przy tym nic się nie działo. To jest dla mnie kluczowe w tym momencie. Wieczór spędzi pan na masażach? - Tego jeszcze nie wiem. Może lekarz i fizjoterapeuta uznają, że plecy wymagają odpoczynku i powinny się same regenerować. To, co ze mną zrobiono od momentu, kiedy pojawił się problem, to jest coś niesamowitego. Było naprawdę bardzo źle. Bardzo się martwiłem o to, czy w ogóle będę mógł skakać w Planicy. Tak mocny był ból. W czwartek stanąłem jednak na nogi o własnych siłach i mogłem się zacząć poruszać. Co prawda kulałem, ale mogłem dojść na śniadanie. W piątek przed południem byłem już w stanie zrobić imitację i to był ten moment, kiedy wiedziałem, że dam radę skakać. Problem tkwił w mięśniach, bo rezonans nie wykazał zmian kostnych. Czucie na skoczni bardzo się zmieniło? - Trochę tak, bo jestem oklejony tejpami od stóp do głowy. To zmienia czucie i trzeba się do niego trochę przyzwyczaić. Dlatego moje piątkowe skoki nie były na sto procent. Nie przyszedłem na skocznię walczyć o odległości, ale po to, by skoczyć na 70-80 procent. Bez szarpania. Ból mógł wprawdzie paraliżować, ale na szczęście nie było problemu na skoczni. To pesel dał o sobie znać? - Bardzo możliwe. W Planicy - rozmawiał Tomasz Kalemba, Interia Sport