Żyłę przed rozpoczęciem rywalizacji wymieniano w szerokim gronie kandydatów do medalu. Polak nadzieje wśród kibiców rozbudził już podczas serii próbnej, którą dość pewnie wygrał. Niestety, w pierwszej serii takowe nieco przygasły - skoczył 97,5 metra i zajmował dopiero 13. miejsce. Mimo, iż strata do podium nie była duża, trudno było wierzyć, że skok na miarę awansu do czołowej trójki jest możliwy. "Wewiór" pokazał jednak, że niemożliwe (przynajmniej dla niego) nie istnieje. Odpalił prawdziwą "petardę" i po skoku na 105. metr (który jest nowym rekordem skoczni) wygodnie rozsiadł się w fotelu lidera. Jak miało się okazać, nie opuścił go już do samego końca. Austriak kręci nosem. Konkurs nie był sprawiedliwy? Kolejni zawodnicy lądowali bliżej i przegrywali z Polakiem dość wyraźnie. Kiedy na belce zasiadł prowadzący po pierwszej serii Stefan Kraft, emocje sięgały zenitu. Nie podołał on jednak wyzwaniu - uzyskał 99 metrów i nie tylko był gorszy od Żyły, ale nie wywalczył nawet medalu - zajął czwarte miejsce, ustępując o 0,4 punktu Karlowi Geigerowi. W polskiej ekipie zapanowała gigantyczna radość. Austriacy jednak mocno przeżywali to, co się wydarzyło. Zdruzgotany był zwłaszcza Kraft, który podkreślał, że ma poczucie straconej szansy. - mówił, cytowany przez "Tiroler Tageszeitung". Dodał także, że w sobotę potrzebne było nieco szczęścia, a to "nie było po jego stronie". Mocniejszych słów użył jego rodak, Michael Hayboeck. 15. zawodnik konkursu (skoczył 98,5 i 93 metry) stwierdził, że według niego rywalizacja nie była do końca sprawiedliwa. - Kilka dziesiątych za trzecim miejscem w konkursie, który z pewnością nie był do końca sprawiedliwy, jest niezasłużone - komentował. Dodał przy tym, że on i koledzy z pewnością nie składają broni i będą walczyć o krążki w kolejnych konkursach. Gazeta "Kronen Zeitung" pisze z kolei o "wietrznej loterii", w której Kraft "poniósł porażkę", podobnie jak kilku innych zawodników. Już w niedzielę odbędzie się rywalizacja drużyn mieszanych. Skomentuj sukces Piotra Żyły!