Nadciąga burza po treningu i ostatnim konkursie kobiet MŚ w Planicy. Jak zauważył statystyk Tomasz Golik, wdarły się poważne nieprawidłowości. Inne przeliczniki za rozbieg zastosowano w sesji treningowej, a inne na zawodach. "Jak to możliwe, że pkt. za zmianę z 20. belki wynosiły wczoraj [na treningu] 5,1, 10,2 i 15,4, a dziś [podczas konkursu] 5,3, 10,4 i 15,6? Skoro w tak prostej rzeczy są ewidentne błędy, to co myśleć o notach za styl i punktach za wiatr, które są nie do zweryfikowania" - zastanawiał się we wpisie na Twitterze. "Ta sama skocznia, ta sama kombinacja zmiany belek w ciągu dwóch dni. To jawna kpina" - skomentował Andrzej Żurawski z serwisu "Ski_Excel". Informację o nieścisłościach mieli przekazać FIS-owi dziennikarze "Skijumping.pl". Efekt? Federacja prawdopodobnie podmieniła dokumenty zamieszczone w internecie. "Okazało się, że te same linki do plików PDF na stronie federacji prawdopodobnie podmieniono na nowe dokumenty. Jest nawet data aktualizacji: środa 1 marca, 22:08. Internauci uważają, że przeliczniki z konkursu pozostawiono po staremu, natomiast skorygowano rezultaty treningów z wtorku. Na błędne. Drwią, że w ten sposób uniknięto kompromitacji, bo po czasie kolejność w treningach i tak nie ma żadnego znaczenia. Gdyby postąpiono odwrotnie i okazało się, że wskutek pomyłki trzeba by np. zamienić kolejność na czołowych lokatach zawodów, wybuchłby środowiskowy skandal. Słowem: FIS miała szczęście, że akurat tego dnia nie było aż tak małych różnic w punktach po dwóch skokach" - opisuje Michał Chmielewski z TVP Sport. Wygląda na to, że na tym sprawa się nie skończy. Oburzenia tym, co wydarzyło się wokół kobiecych skoków w Planicy, a konkretnie decyzjami podejmowanymi przez sędziów, nie kryje trener słoweńskiej kadry, Zoran Zupancic. Afera nie przyćmiła sukcesu, choć nie tak powinna wyglądać ceremonia. Kulisy złota dla Piotra Żyły Zoran Zupancic mocno rozczarowany po MŚ w Planicy. "Wyglądało to tak, jakby ktoś został przekupiony. Podejmowano naprawdę dziwne decyzje" Niewykluczone, że Zupancic rzucił właśnie kamień, który ma szansę ruszyć lawinę. Bardzo krytycznie ocenia pracę sędziów i organizatorów na MŚ Planica 2023, zwłaszcza podczas ostatniego konkursu indywidualnego kobiet. W rozmowie ze słoweńską telewizją RTV oraz portalem "Delo" mówi o loteryjnych warunkach, dużych różnicach punktowych za wiatr i o kulisach rywalizacji. "Pierwsza seria była absolutnie nieregularna. Na górze domagaliśmy się jej odwołania. Zawsze podkreśla się, że to bezpieczeństwo zawodniczek jest na pierwszym miejscu, ale daleko było do tego. Mieli okazję odwołać rywalizację. Medale są teraz przyznane, ale pewnie będzie o tym dużo się mówiło w naszych kręgach" - przestrzega. I dodaje: "Nie wiem, co powiedzieć. Wyglądało to tak, jakby ktoś został przekupiony. Podejmowano naprawdę dziwne decyzje". Peter Prevc przerwał milczenie po upadku w Planicy. Zaskakujący wpis Słoweńca Zaskakujący przebieg konkursu kobiet na MŚ Planica 2023. Zawiedzione nadzieje w Słowenii Zawody niespodziewanie wygrała Alexandria Loutitt z Kanady, druga była Norweżka Maren Lundby, a trzecia Katharina Althaus z Niemiec. O wielkim pechu może mówić Słowenka Ema Klinec. Po serii próbnej, którą wygrała, rozbudziła apetyty kibiców na medal. Ale w pierwszej serii konkursowej startowała w niekorzystnych warunkach i zajęła dopiero 11. miejsce. Co prawda w finale poszło jej zdecydowanie lepiej, ale starczyło na awans jedynie na 7. pozycję. Taki bieg zdarzeń może uzasadniać rozczarowanie Zupancica. Jego zdaniem właśnie druga seria pokazała realny potencjał zawodniczek. "Gratulacje dla skoczkiń, że dały radę po pierwszej serii, która nie była łatwa. Druga dała realny wskaźnik. Niestety, jesteśmy rozczarowani, ale nie my jedyni" - wyznaje. Słowenki, mimo sporych oczekiwań, wywalczyły jedynie brąz w mikście (do spółki z Anze Laniskiem i Timim Zajcem). W "drużynówce" otarły się o podium i skończyły na 4. miejscu. Polka wysłała wiadomość do Adama Małysza. Potem pożegnała się