Kibice, którzy nie kładli się dziś spać albo celowo wstali w środku nocy, by podziwiać w akcji Kacpra Sztukę chyba nie pożałowali swojej decyzji, ponieważ sprint stał na solidnym poziomie. Młodzi kierowcy o triumf walczyli do ostatniego okrążenia za sprawą neutralizacji w końcówce wyścigu. Doprowadziła do niej kolizja Tommy’ego Smitha oraz Tasanapola Inthraphuvasaka. Konieczny był wyjazd samochodu bezpieczeństwa. Zbił on stawkę i sprawił, że w zmaganiach mogło zdarzyć się dosłownie wszystko. Ostatecznie najwięcej zimnej krwi zachował prowadzący praktycznie od samego początku Martinus Stenshorne. Do końca próbował gonić go Arvid Lindblad, lecz waleczna postawa Brytyjczyka na nic się zdała. Podium uzupełnił Laurens van Hoepen. Obaj Polacy uplasowali się w dolnej połowie stawki. Z pól startowych nie najlepiej ruszył Kacper Sztuka, który zrehabilitował się na dystansie, popisując się licznymi manewrami wyprzedzania. Podopieczny Red Bulla nie uznawał półśrodków, często przekraczając limity toru, co nie uszło uwadze sędziów. Ci w końcu wymierzyli mu karę pięciu sekund. Po jej doliczeniu nasz kierowca w końcowej klasyfikacji spadł z 17. na odległą 24. pozycję. Jako 23. na mecie zameldował się Piotr Wiśnicki. Kacper Sztuka odzyskał siedemnaste miejsce Taki stan rzeczy nie potrwał długo. Tuż po kwalifikacjach Formuły 1 dostaliśmy dobre wiadomości. Sędziowie jeszcze raz przyjrzeli się powtórkom i anulowali karę Kacprowi Sztuce za to, że ten ostatecznie przekroczył limity toru nie cztery, a trzy razy, w efekcie czego w oficjalnych wynikach powrócił na 17. lokatę. - Dużo akcji, minimalne różnice między kierowcami i potężny efekt DRS - tak podsumował zmagania 18-latek w mediach społecznościowych. Obaj nasi zawodnicy wciąż pozostają bez punktów w klasyfikacji generalnej mistrzostw. Sytuacja być może poprawi się w niedzielnym wyścigu głównym. Co prawda niewiele na to wskazuje, lecz kibice są dobrej myśli i liczą na pozytywną niespodziankę. Wyniki sprintu F3 w Australii: