Sezon zaczął się dla Roberta Kubicy naprawdę dobrze. 2. miejsce podczas wyścigu w Katarze stanowiło świetny prognostyk dla ekipy AF Corse, która jednak podczas treningu przed 6h Imola WEC dla odmiany przeżyła chwile grozy. Doszło na nim bowiem do bardzo groźnego zdarzenia z udziałem Roberta Kubicy. Nieoczekiwanie pojazd, którym poruszał się polski rajdowiec, stanął w płomieniach. Na szczęście Kubica opuścił go bez większego problemu, a mechanicy zespołu AF Corse zdołali przygotować pojazd zarówno na kwalifikacje, jak i sam wyścig, który odbył się w Wielką Niedzielę na włoskim torze Autodromo Enzo e Dino Ferrari. Brak zaskoczeń we Włoszech. Ferrari AF liderem stawki W początkowej fazie wyścigu za kierownicą pojazdu AF Corse siedział Philip Hanson, który po starcie utrzymał drugie miejsce, tuż za innym pojazdem Ferrari, kierowanym przez Jamesa Calado. Później Calado dość mocno wyprzedził resztę stawki, lecz partner z zespołu Kubicy konsekwentnie odrabiał stratę, aż w końcu zniwelował ją do 1,5 sekundy. Kilkanaście minut później wyścig został wstrzymany, ze względu na konieczność posprzątania toru po tym jak Corvette została zepchnięta z toru przez Iron Dames. Po wznowieniu strata do Ferrari AF Corse wynosiła niecałe 3.2 sekundy, co Hanson w dalszym ciągu niwelował. Po mniej więcej 1,5 godziny od rozpoczęcia na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, a to ze względu na poważnie wyglądającą kolizję z bandą samochodu z numerem 27. Niespełna pół godziny później znów doszło do kolizji, po której wprowadzony został Full Course Yellow, jednak otwierający stawkę kierowca Ferrari nie był w stanie go wykorzystać, aby powiększyć prowadzenie. Dopiero przy drugim pit-stopie w ekipie AF Corse nastąpiła zmiana kierowcy. Na tor wyjechał Yifei Ye, który wciąż pozostawał na pozycji wicelidera, jednak ze stratą aż 8 sekund do Giovinazziego. W dalszej części przejazdu strata ta powiększyła się do aż 11 sekund, choć w zachowaniu chińskiego kierowcy widoczna była dość duża oszczędność, co mogło świadczyć o przybraniu zupełnie nowej taktyki na ten wyścig. Po jednym stincie Ye został zmieniony przez Roberta Kubicę, który dostał do dyspozycji również nowe opony. Niestety przedłużający się postój przy zmianie kosztował ekipę AF Corse stratę drugiego miejsca. Zostali oni wyprzedzeni przez Ferrari #50 oraz BMW #15, co spowodowało spadek aż na 8. lokatę przy następnych pit-stoapch. Polski kierowca wziął się jednak za odrabianie strat i dość szybko wyprzedził obydwie wspomniane ekipy. Na niecałe dwie godziny do końca pojazd Kubicy znajdował się na 5. miejscu, ze stratą 4,7 sekundy do lidera, którym wciąż pozostawał pojazd z numerem 51. Nieprawdopodobna pogoń Roberta Kubicy. Oszczędzanie zakończone 4 miejscem Na niespełna półtorej godziny przed końcem wyścigu przewaga pojazdu z numerem 51. nad drugą ekipą stawki wzrosła z 2,4 sekundy do aż 5 sekund, a w późniejszej fazie wyścigu ta liczba wzrosła do 15 sekund. Ekipa Kubicy miała więcej energii niż niektórzy z rywali, którzy około 5. godziny wyścigu musieli zjechać do boksów. W końcu również i Polak musiał zjechać, a po powrocie do rywalizacji był on na 8. pozycji. Na tym etapie wyścigu oszczędzał on dość mocno paliwo, aby móc zaatakować stawkę na finiszu wyścigu. Taka taktyka opłaciła się, kiedy AF Corse wskoczyło na 6. pozycję, posiadając większy zapas energii niż pozostałe pojazdy, znajdujące się w czołówce. To doprowadziło do sytuacji, w której na 30 minut przed finiszem Kubica znalazł się na 4. pozycji. Na kilkanaście minut przed końcem, oponenci, będący przed Robertem Kubicą, musieli zjeżdżać do boksów na uzupełnienie baku, co skrzętnie wykorzystywał polski kierowca, który z dużym zapasem zaoszczędzonej energii wciąż pozostawał na torze. Tym sposobem odzyskał on 2. pozycję, będąc wyprzedzanym jedynie przez Ferrari z numerem 51. Również ono pokonywało kolejne kilometry na oparach i w konsekwencji musiało zjechać, ustępując miejsca Kubicy, który znalazł się na czele stawki. Niestety taka szarża musiała skończyć się utratą energii oraz "dolewką", która kosztowała kierowcę AF Corse ponowny spadek na 4. pozycję. Przyznać jednak trzeba, że odbyła się ona w dość niezrozumiałym momencie, kiedy ilość paliwa w baku samochodu numer 83. mogła jeszcze pozwolić na kilka minut jazdy. Ostatecznie decyzja ta pozbawiła Kubicę drugiego podium z rzędu. Jego pojazd zakończył rywalizację 6h Imola WEC na 4. miejscu.