To mogło skończyć się tragedią. Kubica znów stanął na wysokości zadania. AF Corse w czołówce
Kultowy 24-godzinny wyścig Le Mans trwa w najlepsze. Ekipa AF Corse, w której niekwestionowanym liderem jest Robert Kubica, może mówić o udanej nocy, choć początkowo jeden z partnerów stracił wypracowaną przez Polaka pozycję lidera stawki. Niemniej "83" utrzymała się tuż za plecami konkurencji z zespołu fabrycznego Ferrari, a polski kierowca po raz kolejny zniwelował powstałą wcześniej przewagę fabrycznego Ferrari. "83" miała jednak kilka momentów, w których ich losy wisiały na włosku.


Robert Kubica zdążył już niejednokrotnie udowodnić, że lata spędzone w F1 nie poszły na marne. Obejmował on kierownicę po swoim partnerze z zespoły w momencie, w którym hypercar oznaczony numerem "83" był daleki od czołówki wyścigu. Polski rajdowiec zdołał jednak odmienić ten stan rzeczy, a nawet wysunąć się na ścisłe prowadzenie. To zmieniło się, kiedy do rywalizacji wkroczył Chińczyk Ye Yifey. Wówczas pojazd należący do zespołu AF Corse spadł na pozycję wicelidera stawki.
W nocnym etapie rywalizacji wyścigu nie brakowało wrażeń. Yifey zdołał odrobić stratę, wracając na sam przód peletonu. Chwilę przed 23:00 Chińczyk zmieniony został przez Philipa Hansona. Brytyjczyk zameldował się na torze. Chwilę później doszło do ważnego przetasowania w czołówce. "50" należąca do Ferrari AF Corse musiała odbyć karę przejazdu przez boksy, co sprawiło, że z pozycji wicelidera spadli oni na 3 miejsce, a w dalszym etapie wyścigu jeszcze niżej. W tym czasie Hunson ponownie wyprowadził "83" na prowadzenie.
Korzystny rezultat utrzymał on mniej więcej do północy, a kilka minut po nadejściu nowego dnia... Hanson przejechał po żwirze, tracąc przy tym cenne 3 sekundy. Później inżynier ekipy miał zwrócić uwagę, że Anglik zahamował 20 metrów za późno, co spowodowało fatalny w skutkach błąd. To pozwoliło innemu pojazdowi spod szyldu Ferrari - "51" - na zyskanie miana nowego lidera. Po 8 godzinach jazdy drużyna Kubicy musiała zadowolić się jedynie 2. pozycją.
Noc pełna kar. Kubica znów udowodnił swoją wartość. Polak odrabia stratę do lidera
Kubica na ponowne pojawienie się na torze musiał poczekać do godziny 1:00 w nocy. Obejmował on kierownicę w momencie, w którym ekipa AF Corse znajdowała się na 2 miejscu. Rywale z czołówki musieli na tym etapie wyścigu zjechać do pit-stopów, przez co na prowadzenie chwilowo wysunął się hypercar Porsch oznaczony numerem "6". W potężnych tarapatach znalazła się natomiast inna ekipa Ferrara - "51". Za kilka pomniejszych incydentów otrzymali oni aż 20 sekund kary typu "stop and go". Była to najdotkliwsza z kar, które na tym etapie rywalizacji zaczęły pojawiać się coraz liczniej.
W tym czasie Kubica utrzymywał pozycję wicelidera, niwelując stratę do "6" od Prosche. Sytuacja trwałą do godziny 3:10 kiedy to na tor wyjechały samochody bezpieczeństwa. Ich pojawienie się miało związek z kraksą pojazdu spod szyldu Nielsen Racing. Wówczas za stery "83" usiadł Ye Yifey. Stawka podzieliła się na 3 osobne grupy, poruszające się za samochodami bezpieczeństwa. Sprawiło to, że AF Corse spadło na 3. lokatę w ogólnej klasyfikacji wyścigu.
Na półmetku rywalizacji znów doszło do przetasowań, spowodowanych karami dla ekip prowadzących oraz zamianą kierowców. Na pozycję lidera wysunęły się drużyna Totyot Gazoo Racing z numerem "8", a tuż za jej plecami znajdowała się żółta "83". Nieco dalej majaczył samochód fabryczny Ferrari z numerem "51", za starami którego zasiadał wówczas Alessandro Pier Guidi.
Kłopoty AF Corsa. Poślizg, który mógł zakończyć się tragedią
W tym momencie mogło dość do prawdziwego dramatu ekipy Roberta Kubicy. Yifey wpadł bowiem w poślizg, jednak chiński kierowca zdołał wyratować sytuację. Za swój wyczyn został on nagrodzony objęciem prowadzenia, jednak tuż za jego plecami znajdowała się wspomniana "51".
W tym momencie do AF Crose "83" wszedł Hanson. Przy okazji w hypercarze wymienione zostały koła, co przy wprowadzonej slow-zone nie zaważyło zbytnio na rezultacie ekipy Kubicy. Chwilę przed godziną 7:00 na torze wprowadzono ograniczenie do 80 km/h, a to w związku z utratą koła przez jeden z pojazdów. Wówczas Hanson oddał prowadzenie Jamesowi Calado i jego Ferrari AF Corse "51". W tym momencie wydarzyła się kolejna "bomba".
Zarówno "83" jak i "51" zignorowały żółte flagi, które pojawiły się na torze, za co obydwie ekipy zostały ukarane. To był moment, kiedy za kierownicą ponownie pojawił się Robert Kubica. Również w liderującej wówczas "51" doszło do wymiany kierowcy, w wyniku której na torze zameldował się Antonio Giovinazzi. Mimo kar obydwie ekipy zachowały czołowe lokaty, a Kubica zdołał zniwelować stratę do prowadzącego Giovinazziego do zaledwie 2 sekund.
Wyścig wciąż trwa, a jego zakończenie planowane jest na godzinę 16:00.
Zobacz również:
- Chylewska przemówiła ws. afery z Lewandowskim i Probierzem. Wskazała winnego
- Przestroga dla polskich siatkarzy na godziny przed hitem. Wszystko skupia się na Grbiciu
- Flick chce zrezygnować z Lewandowskiego, były pierwsze rozmowy. Co za zmiana
- Dokonał coming outu i spotkało go coś takiego. Wymowny wpis Bartosza Kurka


